Jako pana klient stałem się marionetką w jakiejś rozgrywce politycznej – napisał do adwokata Romana Giertycha Łukasz G., instruktor narciarstwa, od którego resort zdrowia kupił wadliwe maseczki. Korespondencję opublikował w poniedziałek portal TVP Info.
W maju „Gazeta Wyborcza” podała, że Ministerstwo Zdrowia kupiło za 5 mln zł maseczki ochronne od znajomego ministra Łukasza Szumowskiego, Łukasza G. W transakcji pośredniczył brat ministra zdrowia, Marcin Szumowski. Po tym, jak okazało się, że maseczki nie spełniały wymaganych norm, resort zażądał zwrotu pieniędzy. W poniedziałek „Super Express” napisał, że Łukasz G. nie chciał oddać pieniędzy i zwrócił się o pomoc do kancelarii adwokackiej Romana Giertycha.
Według TVP Info, dzień przed publikacją w „GW” Łukasz G. pisał do adwokata, informując, że skontaktował się z nim dziennikarz, który był obecny na spotkaniu w kancelarii. „(Dziennikarz) wskazuje, że chce publikować informacje przekazane w trakcie spotkania u pana w kancelarii, które miały być objęte tajemnicą adwokacką. (…) Namówił mnie Pan do tego, żeby udzielić informacji prasie, że jestem bezpieczny” – napisał G. w korespondencji publikowanej przez TVP Info i dodał, że Giertych obiecał mu, że nic nie zostanie opublikowane bez jego zgody.
„Wprowadził mnie pan w błąd, a teraz będę cierpiał z tego powodu” – napisał Łukasz G., jednocześnie zwracając się do mecenasa o interwencję. „W przeciwnym wypadku będę zmuszony poinformować prasę, że udzielając mi porady namówił mnie pan do działania na moją szkodę, na przekazanie informacji prasie” – napisał G.
Według TVP Info, w odpowiedzi Roman Giertych napisał, że poszkodowany w tej sprawie jest „tylko i wyłącznie” on. Adwokat – jak podaje stacja – radził klientowi złożenie zawiadomienia: „Ponieważ wątpił pan w skuteczność tegoż przy obecnym rządzie, uznaliśmy, że publikacja informacji o tej sprawie zabezpieczy pana przed rewanżem rządowym. (…) Tylko dlatego miało dojść do spotkania z dziennikarzem. Nie z mojej winy informacje, które mu pan przekazał okazały się stać w całkowitej sprzeczności z wersją, którą przedstawił pan mi. I na dodatek zmienił pan strategię wycofując się z zawiadomienia i wypowiadając pełnomocnictwo” – odpowiedział Łukaszowi G. adwokat.
Giertych oświadczył też, że potrafi zadbać o swoje dobre imię, a groźby dotyczące „naruszenia jego dóbr osobistych poprzez przedstawienie nieprawdy” są nie na miejscu.
Do sprawy odniósł się na Twitterze dziennikarz „GW”, Wojciech Czuchnowski (według TVP Info – dziennikarz, który był na spotkaniu Łukasza G. i Giertycha). „Szczujnia TVPis zasypuje mnie mailami, smsami i telefonami w sprawie moich informatorów. Gdyby byli dziennikarzami, wiedzieliby, że wypytywanie o chronione tajemnicą źródła, jest niezgodne z prawem…. Potwierdzam tylko, że informacji nie dostałem od mec. Giertycha” – zapewnił.
Wcześniej Czuchnowski napisał: „nie lubię się sądzić, ale jak PiS nie zaprzestanie kłamstw o tym, że występowałem gdzieś jako +asystent+ mec. Giertycha, to nie będę miał wyjścia”.
Z kolei Giertych napisał w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku, że „od rana PiS, jego urzędnicy rządowi i medialni” organizują na niego nagonkę w sprawie rzekomego ujawnienia przez niego „informacji +Gazecie Wyborczej+ w sprawie tzw. afery maskowej braci Szumowskich”.
„W związku z powyższym oświadczam, że informacje znajdujące się w cyklu artykułów dziennikarzy Gazety Wyborczej na temat tej afery nie pochodzą pośrednio lub bezpośrednio ode mnie (o czym zresztą powiedział dzisiaj publicznie W. Czuchnowski – autor tych artykułów), nigdy nie przedstawiałem W. Czuchnowskiego jako mojego asystenta, nigdy nie brałem udziału w redagowaniu jakiegokolwiek materiału w GW” – zapewnił Giertych w oświadczeniu. (PAP)
O pytaniach w tej sprawie, które skierowali w poniedziałek do mec. Giertycha posłowie PiS pisaliśmy w artykule pt. Posłowie PiS skierowali pytanie do mec. Romana Giertycha.