Afera wokół Trójki i nadgorliwego cenzora zrobiła się tak piękną okazją do zaistnienia, że naprawdę trzeba mieć stalowe nerwy, żeby z niej nie skorzystać. Na pochyłe drzewo każda koza skacze, więc i Szymon Hołownia wziął rozbieg. Tyle że on akurat uderzył czołem w bruk. Cmentarny bruk.
O co chodziło w Trójce, wie już chyba każdy, nie będę setny raz pisał tego samego. Przypomnę tylko ogólny zarys: Kazik napisał piosenkę o tym, że są równi i równiejsi. Równym zakazano chodzenia na cmentarz, a równiejsi i owszem – mogli, bo ich ból był lepszy niż nasz. Oczywista aluzja do wizyty Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Ani Nobla, ani Grammy za to dla Kazika nie będzie, a jakby nie nadgorliwiec z Myśliwieckiej 3/5/7 to nikt by specjalnie na ten protest song nie zwrócił uwagi. Ale mleko się wylało.
No i dochodzimy do Szymona Hołowni, który stanął twardo w obronie piosenki. Było o „dłubaniu partyjnym palcem w sercu i głowach”, było o „głębokim PRL”. Wcześniej w Radiu Zet odniósł się wprost do wizyty Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu. „Pan prezes ma to wszystko w nosie i okazuje głęboką pogardę społeczeństwu. To jest człowiek, który w swoich zachowaniach odkleił się od rzeczywistości kompletnie. On jest w jakimś innym miejscu egzystencjalnie niż my wszyscy. Oczywiście, że powinien zapłacić mandat 10 tysięcy złotych jak Polacy za jazdę na rowerze” – mówił Hołownia.
Problem w tym, że… on sam, mimo zakazów obowiązujących nas wszystkich, też był na cmentarzu. Na tym samym. 10 kwietnia. Mało tego: na bieżąco pochwalił się tym w internecie, w którym nic nie ginie.
Polacy w internecie ocenili tę postawę jednoznacznie.
Moim zdaniem Hołownia bardzo wysoko postawił poprzeczkę wyborczej, czy szerzej – politycznej hipokryzji. Nie będzie łatwo go przeskoczyć, choć jestem absolutnie pewny, że niejeden kontrkandydat stanie do tej konkurencji.
One comment
Mirosław
23 maja, 2020 at 1:29 pm
Jak się nie ma do czego przyczepić, to szuka się porównań. Kaczyński i reszta przekroczyli obowiazujace zakazy oraz Hołownia. Winni ponieść konsekwencje tego, jeżeli już można mówimy o bezprawnych zakazach. Jarosław pokazał, że przepisy są bezpodstawne, ale on jest nietykalny. Hołownia powtórzył błąd wiedząc, że jak zostanie ukarany to powoła się na precedens Jarosława, co by skutkowało kolejna krytyką. I tyle w tej całej „aferce” o kolejny ukradziony „księżyc”.