Jestem jedynym kandydatem, który jest w stanie wygrać z Andrzejem Dudą w II turze wyborów – ocenił w sobotę w Krakowie prezes PSL, kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaznaczył też, że z szacunkiem podchodzi do kandydatury Rafała Trzaskowskiego na prezydenta.
Podczas sobotniego spotkania z dziennikarzami w Krakowie Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że szanuje decyzję Koalicji Obywatelskiej o wyznaczeniu Rafała Trzaskowskiego na kandydata na prezydenta. Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego podziękował Małgorzacie Kidawie-Błońskiej za dotychczasową rywalizację.
Kosiniak-Kamysz, pytany o swoje szanse w wyborach ocenił, że jest jedynym kandydatem, który jest w stanie wygrać z Andrzejem Dudą w II turze wyborów. Jak zaznaczył, z szacunkiem podchodzi do kandydatury Rafała Trzaskowskiego, ale – jak powiedział – jest to kandydat liberalno-lewicowy i nie będzie mobilizował części wyborców centrowych i centroprawicowych. Według szefa ludowców, to on (Kosiniaka-Kamysz – PAP) ma większe szanse, aby zdobyć głosy tej części wyborców.
Prezes PSL poinformował też, że po rozmowie z przedstawicielami PiS-u ma dużą pewność, że wybory prezydenckie odbędą się 28 czerwca. „Jeżeli udałoby się w przyszłym tygodniu zakończyć proces legislacyjny w Senacie, to te wybory będą ogłoszone na 28 czerwca” – powiedział.
Zaprosił też Rafał Trzaskowskiego i innych kandydatów do jak najszybszej debaty, ponieważ – jak ocenił – zmarnowano bardzo dużo czasu, a jest wiele konkretnych spraw do załatwienia, potrzeba merytorycznych debat w tej krótkiej kampanii wyborczej.
Mówiąc o swoim pomyśle na Polskę prezes PSL wymieniał: przywrócenie braterstwa, normalności, wyjście z trudnej sytuacji – zdrowotnej i gospodarczej – spowodowanej przez epidemię koronawirusa. „Trzeba naprawić Polskę, Polska wymaga uzdrowienia” – apelował.
Jego zdaniem, Polska potrzebuje prezydenta, który „nie będzie podwykonawcą partii politycznej (…) i nie będzie zaostrzał sporów, a je łagodził, szukał porozumienia”.
Szef ludowców pytany o sytuację sądownictwa ocenił, że jest „rozgardiasz” w Sądzie Najwyższym, Trybunale Konstytucyjnym, sądach powszechnych, i niepewność wyroków. Według niego, najważniejsze stanowiska, np. prezesa Sądu Najwyższego, są upolitycznione. „To jest kontynuacja strategii +więcej polityki na sali rozpraw, mniej sprawiedliwości na sali rozpraw+” – powiedział.(PAP)