W III kwartale 2022 r. liczba niewypłacalności w biznesie wzrosła o ponad 1/4 w stosunku do poprzedniego kwartału. 73 przedsiębiorstwa ogłosiły upadłość, a 677 rozpoczęło proces restrukturyzacji. Część z nich znajdowało się na równi pochyłej na długo wcześniej. W przypadku bankrutów 31,5 proc. widniało już w Krajowym Rejestrze Długów na 2 lata przed ogłoszeniem decyzji sądu, podobnie jak 21 proc. restrukturyzowanych podmiotów. Łącznie 750 niewypłacalnych firm zostawiło po sobie zobowiązania na 47,4 mln zł.
Dane COIG pokazują, że III kwartał br. przyniósł wyraźny wzrost liczby niewypłacalności. Ogłosiło ją 750 przedsiębiorstw, podczas gdy w poprzednim kwartale było to 596 firm. To 26 proc. wzrost w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Do tego wyniku przyczynił się wyjątkowo wysoki przyrost liczby restrukturyzacji. Na takie rozwiązanie patowej sytuacji finansowej zdecydowało się 677 firm, o blisko 39% więcej niż w II kw. br. Dla 73 firm niewypłacalność przybrała formę oficjalnej upadłości. Sądy zatwierdzały ją jednak rzadziej (o 32 proc.) niż w poprzednim kwartale.
– Niewypłacalność to finał długiego, często kilkuletniego procesu pogarszania się płynności finansowej. Ale w niesprzyjających okolicznościach może ulec przyspieszeniu. I wszystko wskazuje na to, że teraz mamy z tym do czynienia. Inflacja odciska swoje piętno na gospodarce i zbiera żniwo wśród przedsiębiorstw, szczególnie tych najmniejszych. Jak pokazało badanie Narodowego Funduszu Gwarancyjnego, w ostatnich miesiącach aż 39 proc mikro i małych firm prowadzących sprzedaż produktów i usług w segmencie B2B odnotowało spadek liczby klientów i zleceń. Podobnie było z wartością sprzedaży. Przy osłabionej koniunkturze wiele firm nie jest w stanie udźwignąć rosnących wydatków i rachunków, szczególnie jeśli już wcześniej miały problemy finansowe i zaległości. Ratując swój biznes robią to często kosztem kontrahentów i płatności wobec nich. Kluczem do przetrwania staje się monitorowanie sytuacji finansowej swoich obecnych i potencjalnych partnerów. Zatory płatnicze potrafią spowodować, że nawet dobrze funkcjonujące przedsiębiorstwo może wpaść w poważne tarapaty finansowe – mówi Katarzyna Starostka, ekspertka Rzetelnej Firmy, partnera Krajowego Rejestru Długów.
Długi ostrzegają
Niewypłacalność to dramat dla każdej firmy, ale też realne straty dla innych przedsiębiorstw, którym były winne pieniądze. W momencie jej ogłoszenia ich zarejestrowane w KRD zaległości sięgały 47,4 mln zł. W przypadku części firm, złą sytuację finansową widać było z bardzo dużym wyprzedzeniem. 31,5 proc. bankrutów widniało w rejestrze już na 2 lata przed decyzją sądu. Pół roku przed nią już ponad 38 proc., a w dniu ogłoszenia bankructwa aż 53 proc. Za sobą zostawiły ponad 14 mln zł niespłaconych zobowiązań.
Podobne symptomy widać również w przypadku firm, które rozpoczęły restrukturyzację. Blisko co piąta z nich (21 proc.) była notowana w KRD za długi na 24 miesiące wcześniej, pół roku przed już ponad 36 proc., a w dniu ogłoszenia decyzji przez sąd 41 proc.. Skończyło się to stratą 33,3 mln zł dla ich wierzycieli.
– Przedsiębiorstwa rzadko upadają z dnia na dzień. Najczęściej problemy narastają przez wiele miesięcy, a nawet lat. Takie niepokojące symptomy można jednak wcześniej wychwycić. Długi to podstawowy sygnał ostrzegawczy w biznesie. Jednak nie wszystkie firmy korzystają z tej podpowiedzi. Większość zadłużonych firm, które ogłosiły niewypłacalność, miała więcej niż jednego wierzyciela. Co oznacza, że mimo dostępnej informacji o zadłużeniu znalazł się kontrahent, który tego nie sprawdził lub ten fakt zignorował. W efekcie nie zobaczył swoich pieniędzy. Teraz gdy taki dłużnik ogłosił niewypłacalność droga do ich odzyskania będzie niezwykle trudna – podkreśla Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
W III kwartale br. upadłe przedsiębiorstwa miały średnio 4 wierzycieli, a restrukturyzowane między 2 a 3. Te pierwsze zostawiły po sobie 3913 różnych niespłaconych zobowiązań. Rozpoczynające restrukturyzację firmy miały ich 2441.
Duże firmy bankrutują…
Przedsiębiorstwa notowane w KRD momencie ogłoszenia bankructwa najczęściej miały siedzibę w miastach powyżej 300 tys. mieszkańców. Były to głównie firmy spółki prawa handlowego. Pod względem lokalizacji zdecydowanie wyróżniało się natomiast Mazowsze. Niemal co trzecia (31 proc.) upadła firma z zaległościami była właśnie z tego województwa.
Największą reprezentację wśród bankrutów stanowiły przedsiębiorstwa produkcyjne. Często w tej grupie pojawiali się też przedstawiciele handlu i budownictwa. Ci pierwsi mieli zdecydowanie największe zaległości na swoim koncie. Sprzedawcy zbankrutowali z zobowiązaniami na ponad 6 mln zł. Te pieniądze powinni zwrócić innym firmom z tej samej branży. Wśród wierzycieli to właśnie handel ma najwięcej do odzyskania od upadłych firm wpisanych w KRD (6,9 mln zł). Drugi w kolejce ustawia się sektor finansowy, który zgłosił brak zapłaty 4,3 mln zł.
…małe się restrukturyzują
W obliczu niewypłacalności coraz częściej przedsiębiorstwa decydują się na restrukturyzację, która w odróżnieniu od upadłości, nie oznacza całkowitego bankructwa i zamknięcia działalności. Wśród firm, które postawiły na takie rozwiązanie i widniały w KRD najliczniejszą grupę (60 proc.) stanowiły JDG-i. Podobnie jak w przypadku upadłości, największy udział w długach miały podmioty z Mazowsza (7 mln zł), a na kolejnych miejscach uplasowały się firmy ze Śląska (4,2 mln zł) i Lubelskiego 3,8 mln zł). Pod względem liczby dłużników prym wiedzie również Mazowieckie, w czołówce jest też województwo śląskie i wielkopolskie.
Podobnie, jak w przypadku upadłości, zadłużone i restrukturyzowane firmy najczęściej działały w handlu i przemyśle, transporcie i budownictwie. Na największe sumy niewypłacalne przedsiębiorstwa zalegały instytucjom finansowym (10,8 mln zł), handlowi (7,3 mln zł) oraz przemysłowi (3 mln zł).
Źródło: KRD