Rozwiązanie trwającego od wielu miesięcy sporu polskich władz z instytucjami unijnymi wydaje się być coraz dalej niż bliżej. – W świetle tego, co słyszymy dzisiaj w mediach, zwłaszcza ze strony rządzącej i rządu, to polexit jest w zasadzie prawdopodobny – mówi prof. Jerzy Buzek. Drogę do formalnego opuszczenia UE blokuje dziś wprawdzie wysokie poparcie społeczne dla członkostwa we Wspólnocie, ale zdaniem prof. Buzka w Wielkiej Brytanii do pewnego czasu też było ono wysokie. – W pewnym sensie polexit to jest rodzaj katastrofy gospodarczej dla nas –mówi były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Pytania o możliwość wyjścia Polski z UE pojawiły się na skutek trwającego od dawna sporu polskiego rządu z instytucjami unijnymi. Chodzi o zarzuty wobec Polski dotyczące praworządności, przede wszystkim w kontekście reformy sądownictwa. Między innymi od zmian w tym zakresie Komisja Europejska uzależnia wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy (23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek), który został wstępnie zatwierdzony w czerwcu br. Podjęte w tym zakresie kroki KE uważa za niewystarczające. Podczas jednego z ostatnich spotkań z wyborcami w Nysie Jarosław Kaczyński odniósł się do sporu z UE, wskazując, że pieniądze z zatwierdzonego KPO się Polsce należą, a czynienie dalszych ustępstw nie ma sensu.
– Dzisiaj odmawia się wykonania najważniejszych postulatów, które ma Unia Europejska w stosunku do naszego kraju, dotyczących niezależności sądownictwa, także niezależności mediów w dalszej kolejności – mówi agencji Newseria Biznes prof. Jerzy Buzek, przewodniczący Rady Fundacji Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej.
Autorzy raportu „Zagrożenia dla rozwoju Polski wynikające z prowadzonej polityki gospodarczej”, przygotowanego w ramach Forum Inicjatyw Rozwojowych Fundacji EFRWP, wskazują polexit jako jeden z potencjalnych skutków polityki ekonomicznej obecnego rządu.
– Ogromnie żałuję, że mówi się o tym tak serio. Unia Europejska nie oczekuje od nas niczego więcej niż realizacji naszych własnych postulatów konstytucyjnych o niezależności sądownictwa i tego nie są w stanie wykonać partia rządząca i rząd. To grozi rzeczywiście dużymi napięciami z Unią Europejską i w końcu może doprowadzić do zniechęcenia obywateli. To jest niebezpieczna sytuacja – mówi były premier. – Przestrzegałbym wszystkich tych, którzy bagatelizują tę sprawę, mówiąc, że dzisiaj poparcie Polek i Polaków dla członkostwa w Unii Europejskiej jest tak wysokie, że polexit nam nie grozi. Nieprawda, w Wielkiej Brytanii cała sprawa też zaczęła się od wielkiego poparcia Brytyjczyków do członkostwa w Unii, ale przeważyły sączone najgorsze informacje o Unii, najczęściej nieprawdziwe.
Ekonomista, prof. Witold Orłowski, jeden z autorów wspomnianego raportu, wskazuje, że polexit może nastąpić na dwa sposoby. Pierwszym jest formalne rozpoczęcie procedury wyjścia Polski z UE, na podstawie art. 50 Traktatu UE – tak jak to zrobiła Wielka Brytania. W Polsce nie wymaga to ani kwalifikowanej większości w Sejmie, ani referendum. Jedynym wymogiem jest zwykła większość w Sejmie potrzebna do przegłosowania wnioskowanego przez rząd wymówienia umowy międzynarodowej, a następnie podpis prezydenta. Druga opcja to bardziej prawdopodobny polexit „pełzający”, który polega na świadomym łamaniu zasad działania UE, bez formalnego wystąpienia. Za tym poszłoby wykluczenie Polski z procesów decyzyjnych w ramach Unii.
Pierwszym najbardziej dotkliwym efektem polexitu byłaby utrata dostępu do unijnych funduszy (sięgających netto 2 proc. PKB Polski rocznie). Jednak – zdaniem ekonomistów – ograniczanie korzyści z członkostwa wyłącznie do wymiaru finansowego jest niewłaściwe. Mimo to takie jest postrzeganie zdecydowanej większości Polaków.
– Unia przecież jest dla nas sposobem na rozwiązanie problemów, a nie problemem samym w sobie. Dzisiaj dzięki Unii czujemy się na pewno pewniej i bezpieczniej w sytuacji agresywnej Rosji i wojny na Ukrainie. Także dzięki Unii mamy ogromne zasiłki finansowe dla naszej gospodarki, małych i średnich przedsiębiorstw, dla samorządów, obywateli i czekamy na nie. Przezwyciężenie inflacji, tej straszliwej drożyzny byłoby także łatwiejsze dzięki środkom z Unii Europejskiej, także byłoby nam znacznie łatwiej zapewnić stabilność dostaw energii, bo mielibyśmy po prostu na to pieniądze – wymienia prof. Jerzy Buzek.
Wśród innych skutków polexitu prawdopodobne są także obniżenie atrakcyjności inwestycyjnej Polski i utrudnienia w dostępie do jednolitego rynku UE. Znacząco w tym kontekście ucierpiałby sektor rolno-spożywczy, co oznacza mniejsze napływy środków do obszarów wiejskich. Nie mówiąc już o obcięciu dopłat bezpośrednich dla rolników. To wszystko prowadziłoby do wyhamowania tempa rozwoju gospodarczego Polski – ekonomiści mówią o jego obniżeniu o 1–2 pkt proc.
– W pewnym sensie polexit to jest rodzaj katastrofy gospodarczej dla nas. Nie należy się łudzić, że jesteśmy pod tym względem równie odporni jak Wielka Brytania, chociaż ona ma dzisiaj wielkie kłopoty po wyjściu z Unii Europejskiej. Z nami byłoby jeszcze gorzej, bo nasza gospodarka jest bardzo nastawiona na współpracę z Unią. Mamy wymianę handlową bez żadnych opłat i podatków, miliony polskich małych i średnich przedsiębiorstw, dużych firm, które działają na terenie Polski, korzysta z udziału w europejskim wspólnym rynku, gigantycznym rynku liczącym pół miliarda ludzi. Korzystamy również z technologicznego postępu, który jest w Unii – mówi przewodniczący Rady Fundacji Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. – Uczestnictwo w europejskim wspólnym rynku jest znacznie więcej warte niż te brzęczące euro, które do nas wpływają. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to jest nawet dwu-, trzykrotnie więcej pieniędzy niż te, które przychodzą do Polski w postaci wsparcia w ramach funduszy europejskich i budżetów europejskich.
W trudnej sytuacji są dziś również Węgry, którym Komisja Europejska zarzuca m.in. poważne nieprawidłowości przy wykorzystywaniu funduszy unijnych. Doprowadziło to do wstrzymania wypłaty 7,5 mld euro z trzech programów operacyjnych polityki spójności. Komisja Europejska żąda od władz w Budapeszcie m.in. zwiększenia transparentności w przetargach publicznych i powołania niezależnej od rządu instytucji antykorupcyjnej. Rząd Viktora Orbana zobowiązał się jednak w ciągu kilkunastu następnych tygodni wypełnić wszystkie zobowiązania, jednak pozycja tego kraju w UE staje się coraz bardziej zagrożona. Ma na to wpływ także wyraźna niechęć Węgier do sankcji nakładanych na Rosję.
– Trudno przewidzieć scenariusze. Jednym z nich może być scenariusz, w którym Węgrzy sami zaczną powoli wychodzić z Unii albo wykorzystają sytuację, w której zażądają wyjścia z Unii tak jak Brytyjczycy. Może to być także stopniowe odcinanie Węgier od udziału w unijnych decyzjach, co byłoby fatalne w skutkach także dla Węgrów. Dlatego że jeśli się nie siedzi przy stole, to wtedy bardzo trudno decydować o tym, co się dzieje w Unii Europejskiej i własnym kraju, a więc to byłby scenariusz groźny dla Węgier – mówi prof. Jerzy Buzek.