Książka poświęcona polsko-węgierskim stosunkom dyplomatycznym w pierwszej połowie XX w. pióra polonisty i historyka Tibora Gerencsera ukazała się na Węgrzech przy wsparciu Ambasady RP i Instytutu Polskiego na Węgrzech.
Autor koncentruje się na latach 1919-1941, czyli od momentu powstania oficjalnego polskiego przedstawicielstwa na Węgrzech do chwili zamknięcia poselstwa polskiego w tym kraju, ale uwzględnia też okres I wojny światowej.
Jak podkreślił z rozmowie z PAP autor publikacji, noszącej tytuł „Przyciąganie się przeciwieństw”, najważniejsza różnica interesów między dwoma państwami w tym okresie polegała na tym, że Polsce zależało na utrzymaniu postanowień kończących I wojnę światową, natomiast Węgry dążyły do ich rewizji.
„Starałem się zwracać uwagę na ciekawe, mniej znane fakty, niebadane naukowo lub badane tylko ze strony polskiej” – powiedział PAP autor.
Gerencser wskazał np., że historię polskiego przedstawicielstwa na Węgrzech badali dotąd tylko polscy naukowcy. Jak podkreślił, de facto rozpoczęło ono działalność już podczas I wojny światowej, próbując wpływać na węgierską opinię publiczną, by propagować ideę niepodległości Polski. Wśród pracowników przedstawicielstwa był historyk Jan Dąbrowski, który w 1917 r. wydał publikację pt. „Sprawa polska na Węgrzech 1914-1916”.
W książce znalazły się rozdziały poświęcone temu, jak postrzegali się nawzajem Polacy i Węgry na początku XX w. „Hasło +Polak Węgier dwa bratanki+ było prawdziwe z obu stron. Odnoszono się ciepło do przedstawicieli drugiego narodu, ale nie ukrywałem, że były też różnice interesów, np. proces o Morskie Oko, który zakończył się w 1902 r. wygraną Polski. Był to spór graniczny między Węgrami a Galicją. Ta historia była zupełnie nieznana węgierskiemu odbiorcy” – powiedział.
Autor pisze też m.in. o roli węgierskiego przedstawicielstwa w Polsce podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r., kiedy to Węgry wspomogły Polskę transportem amunicji, a także o przyjęciu przez Węgry polskich uchodźców po wybuchu II wojny światowej.
Osobny rozdział dotyczy marszałka Józefa Piłsudskiego. Jak podkreślił Gerencser, po śmierci marszałka w 1935 r. na Węgrzech wytworzył się jego kult. „Odsłonięto tablicę upamiętniającą Piłsudskiego (w Budapeszcie w 1936 r. – PAP), powstawały na jego cześć stowarzyszenia, nazwano jego imieniem ulicę” – powiedział.
Autor opisuje też początki Instytutu Węgierskiego w Polsce i Instytutu Polskiego na Węgrzech. Dyrektorka Instytutu Polskiego Joanna Urbańska powiedziała PAP, że znalazła w książce wiele ciekawych informacji, m.in. mnóstwo szczegółów dotyczących wyposażenia pierwszej siedziby Instytutu Polskiego.
„Nie wiem, jak autor dotarł do tych źródeł, ale jest to fascynujące. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że wisiały tam obrazy Zofii Stryjeńskiej (…). Co mi jest szczególnie bliskie, okazało się, że Instytut był udekorowany portretami wybitnych osobistości polskiego życia kulturalnego, np. Chopina, Matejki, Sienkiewicza i Mickiewicza, a przecież ja w gabinecie też mam obraz Mickiewicza” – powiedziała.
Autor podał też takie szczegóły, jak wysokość pensji dyrektora Instytutu Zbigniewa Załęskiego, która wynosiła 134 pengoe, co odpowiadałoby obecnie sumie nieco ponad 1400 zł.
Za bardzo interesujące Urbańska uznała też to, że Instytut, który będzie 24 maja obchodzić 81. rocznicę oficjalnego otwarcia, jeszcze przed jego nastąpieniem, od stycznia 1939 r., realizował we współpracy z węgierskimi partnerami różne imprezy.
Publikacja wydana przez oficynę Napkut liczy ponad 100 stron. Zawiera liczne ilustracje, przy czym zdjęcia pochodzą przede wszystkim z Narodowego Archiwum Cyfrowego. Stamtąd pochodzi też fotografia na okładce, przedstawiająca marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego rozmawiającego z regentem Miklosem Horthym na Wawelu w lutym 1938 r. Wstęp do książki napisał ambasador Jerzy Snopek. (PAP)