Aby Ukraina mogła wygrać wojnę, Zachód musi dostarczyć jej więcej broni i nałożyć surowsze sankcje na Rosję. Biorąc pod uwagę stawkę, zarówno dla Ukrainy, jak i Zachodu, odmowa krajów NATO świadczy o karygodnym upadku wizji strategicznej – pisze w najnowszym wydaniu brytyjski tygodnik „Economist” – podaje Polska Agencja Prasowa.
„W przypadku Ukrainy zdecydowane zwycięstwo powstrzymałoby kolejną rosyjską inwazję. Im bardziej znacząco Ukraina będzie w stanie odeprzeć siły rosyjskie, tym łatwiej będzie w stanie oprzeć się kompromisom, które mogą być konieczne do zawarcia pokoju. Zwycięstwo byłoby również najlepszą podstawą do stworzenia powojennego państwa demokratycznego, mniej skorumpowanego przez oligarchów i rosyjską infiltrację” – opisuje „Econo
mist”.
Tygodnik uważa, że korzyści dla Zachodu byłyby równie wielkie: „Ukraina mogłaby nie tylko ożywić temat demokracji, ale także wzmocnić bezpieczeństwo europejskie”, gdyż w ciągu 300 lat swojego imperializmu Rosja wielokrotnie była w stanie wojny w Europie.
„Silna, demokratyczna Ukraina zniweczyłaby rosyjski ekspansjonizm, bo jej granice byłyby bezpieczne. W krótkiej perspektywie na Kremlu ostałby się rozgniewany i pokonany dyktator, ale ostatecznie Rosja, idąc za przykładem Ukrainy, byłaby bardziej skłonna rozwiązać swoje problemy reformami w kraju niż awanturami za granicą. W ten sposób NATO stałoby się odpowiednio mniejszym obciążeniem dla krajowych budżetów i dyplomacji, a Stany Zjednoczone mogłyby swobodniej zaangażować się w rosnącą rywalizację z Chinami” – komentują autorzy artykułu.
„Niestety, większa część Zachodu wydaje się ślepa na tę historyczną szansę” – oceniają.
„Ameryka przewodzi z musu, mimo że sprzeciwiła się wysłaniu Ukrainie samolotów. Niemcy patrzą na sankcje krótkoterminowo, choć są pod presją ze strony sojuszników i opinii publicznej (…). Prezydent Francji Emmanuel Macron twierdzi, że przemawia w imieniu zachodnich sojuszników, przekonując, że dostarczenie ciężkiej broni, której potrzebuje Ukraina, zamieni ich we „współuczestników wojny”” – czytamy w „Economist”.
„Być może Niemcy wątpią, czy Ukraina może odrzucić postsowiecką przeszłość” – zastanawiają się autorzy.
„To prawda, że po protestach na Majdanie w 2014 roku kraj ten nie był w stanie pokonać korupcji i inercji politycznej, ale po stratach zadanych przez rosyjską artylerię gospodarka Ukrainy będzie zrujnowana. Unia Europejska może pomóc sprawić, że tym razem będzie inaczej, rozpoczynając już teraz prace nad członkostwem Ukrainy. Nie może być większego potwierdzenia misji założycielskiej UE, niż stworzenie pokoju na kontynencie spustoszonym wojną” – pisze tygodnik.
W opinii autorów artykułu „ryzyko polega na tym, że Bruksela przyciągnie Ukrainę, jakby Europa pozwalała jej dołączyć z łaski”.
„Zamiast tego UE powinna z radością powitać Ukrainę, tak jak witano Europę Wschodnią, gdy na początku lat 90. wyzwoliła się z sowieckiej dominacji. Wymagać to będzie hojnej pomocy w odbudowie gospodarki, a także politycznego wsparcia i cierpliwości” – stwierdzają.
Źródło: Polska Agencja Prasowa
One comment
PI Grembowicz
3 kwietnia, 2022 at 1:47 pm
Święta prawda, przynajmniej o ile wiemy oficjalnie…
A tego raka czerwonego, azjatyckiego, wschodniego trzeba wyciąć, ponieważ dalej będzie się przenosić, zarażać i niszczyć na śmierć oraz do śmierci – wprost, pośrednio, bezpośrednio po cichu, jakkolwiek. Ważne, aby skutecznie, raz na zawsze i żeby dalej mali, źle wychowani chłopcy w krótkich spodenkach, i w swym egoizmie nie bawili się w wojenkę napadając bezsensownie, co jakiś czas, na ten czy inny kraj.