Posiedzenie sejmowych komisji zaplanowano na poniedziałek na godz. 14. Jak napisano na stronie Sejmu, posłowie mają wysłuchać informacji członków delegacji Najwyższej Izby Kontroli o przebiegu i wynikach wizyty na Białorusi.
Według informacji PAP, oprócz Mariana Banasia, przesłuchanych będzie m.in. kilku dyrektorów NIK, którzy mieli wziąć udział w delegacji, a także Jakub Banaś, przedstawiany przez szefa NIK jako jego „asystent społeczny”.
W grudniu PolsatNews.pl podał, że delegacja NIK pojechała do Mińska na rozmowy z białoruskim odpowiednikiem Izby – Najwyższym Organem Kontroli; miały one dotyczyć sytuacji w Puszczy Białowieskiej. Na czele delegacji stał szef podlaskiej delegatury NIK, a w jej skład wchodził m.in. syn prezesa Jakub Banaś. Rzecznik NIK Łukasz Pawelski pytany wówczas przez PolsatNews.pl, czy wizyta delegacji NIK na Białorusi i współpraca instytucjonalna jest właściwym działaniem w sytuacji kryzysu dyplomatycznego między Polską i Białorusią, nie chciał komentować sprawy. Jak podał portal, rzecznik zaznaczył, że wizyta w Mińsku odbywa się w ramach standardowej współpracy międzynarodowej.
W odpowiedzi na te doniesienia marszałek Sejmu Elżbieta Witek zażądała od prezesa NIK Mariana Banasia pilnych wyjaśnień. 17 grudnia połączone sejmowe komisje ds. kontroli państwowej i spraw zagranicznych przyjęły stanowisko mówiące o tym, że delegacja NIK powinna natychmiast wrócić z Mińska do kraju, a winni decyzji o wyjeździe powinni ponieść konsekwencje.
Jeszcze w grudniu do sprawy wyjazdu delegacji Izby na Białoruś odniósł się wiceprezes NIK Tadeusz Dziuba. „Oświadczam, iż niedopuszczalne było wysłanie na Białoruś oficjalnej delegacji NIK w sytuacji, gdy od wielu miesięcy kraj ten prowadzi z Polską wojnę podprogową, czyli wojnę bez używania broni. Taka wizyta NIK dała niestety powód do tego, by agresor mógł twierdzić, że są instytucje Państwa Polskiego akceptujące politykę Białorusi” – napisał Dziuba.
Jak podkreślił, nie był informowany „ani o zamiarze wysłania delegacji NIK na Białoruś, ani o jej wyjeździe”. Zaznaczył również, że gdyby miał takie informacje, „zgłosiłby energiczny sprzeciw”. „Jest bowiem niedopuszczalne tworzenie wrażenia, iż stosunki pomiędzy naszymi krajami są normalne, podczas gdy w rzeczywistości władze Białorusi zdecydowały się na wielomiesięczne, świadome akty agresji wobec Polski” – ocenił wiceszef NIK.
Sejmowa komisja kontroli państwowej miała się zajmować wizytą delegacji NIK na Białorusi 11 stycznia br. Na posiedzenie nie przyszedł jednak prezes NIK Marian Banaś. Przesłał pismo do komisji, że ze względu na charakter poprzedniego posiedzenia połączonych sejmowych komisji z 17 grudnia i zarzutów stawianych pod adresem zarówno jego samego, jak również i kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli o działaniu naruszającym prawo w tym dopuszczeniu się zdrady stanu, co – jak stwierdził – „w oczywisty sposób stanowi pomówienie” – jest gotów wyjaśnić sprawę na wspólnym posiedzeniu komisji kontroli i spraw zagranicznych.
Na tym samym posiedzeniu posłowie opozycji zwracali uwagę, że na posiedzeniu komisji 17 grudnia wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk mówił, iż odbycie przez delegację NIK wizyty w Mińsku osłabia stanowisko Rzeczpospolitej prezentowane wobec partnerów zachodnich i należy je ocenić jak najbardziej negatywnie – w kategoriach zdrady państwa. Wskazywali, że jeśli tak jest, to powinna zostać zawiadomiona prokuratura. Apelowali, by pozwolić Banasiowi, by wypowiedział się – tak jak sobie tego życzy – na posiedzeniu połączonych komisji.
Wawrzyk odpowiadał, że z tego co pamięta nie użył wówczas sformułowania „zdrada państwa” czy „zdrada stanu”. „Użyłem słowa zdrada” – powiedział. Przekonywał, że w obecnej sytuacji współpraca z Białorusią poprzez organizowanie wizyt tam i kontakty z instytucjami, które są częścią reżimu białoruskiego i które są odpowiedzialne za prześladowanie organizacji opozycyjnych w jego przekonaniu jest „zdradą interesów państwa polskiego”.
19 stycznia marszałek Sejmu Elżbieta Witek poinformowała, że wysłała w imieniu Sejmu do NIK pismo w sprawie spotkania delegacji NIK z białoruskim Najwyższego Organu Kontroli. „Najbardziej niepokojące jest to, że to nie jest odpowiednik NIK, to jest odpowiednik tamtejszej prokuratury” – powiedziała i dodała, że instytucja ta brała udział w inwigilacji tamtejszej opozycji.
Według NIK wyjazd do Mińska miał na celu rozmowy z białoruskim odpowiednikiem Izby – Najwyższym Organem Kontroli; miały one dotyczyć sytuacji w Puszczy Białowieskiej.(PAP)
autor: Tomasz Grodecki