W tym roku koślawy napis kredą na polskich drzwiach znaczy: Kowalski + Mejza + Bortniczuk – nosi tytuł felieton „świąteczny” prof. Marcina Matczaka, który regularnie uzewnętrznia się w Gazecie Wyborczej.
Matczak na wstępie przyznaje, że redaktor poprosił go, żeby felieton na święta był świąteczny: „Sam nie wiem, co to znaczy. Jasne, że nie „kochajmy się”, cynamon, goździki i Wham!, ale jakiś taki inny…”.
„Do wyznawców tej religii przyjdzie po kolędzie arcybiskup o wąskich wargach. Pochwali za to ślepotę i ogłosi, że nad niby-chrześcijańską Polską trzeba czuwać, bo jest zagrożona, a za chwilę może nie być polska. On wie, że w tym roku koślawy napis kredą na zamkniętych szczelnie polskich drzwiach znaczy: „Kowalski + Mejza + Bortniczuk” – pisze Matczak kpiąc z chrześcijańskiej tradycji.
„Trzej antykrólowie, z których pierwszy mówi, że sprawa przyjęcia uchodźców jest tak samo ważna jak to, czy papier toaletowy ma wisieć po lewej, czy prawej stronie toalety. Po prostu w jego polskim chrześcijaństwie bliźni nie-Polak kojarzy się nieodparcie z defekacją. Drugi przynosi pudełko z gorzkim darem. Nie ma wprawdzie w środku obiecanej mirry, ale za to wyskakuje z niego drwiący z choroby arlekin. Trzeci uważa, że ludzie, którzy na naszej granicy potrzebują pomocy, to „pewna forma próby” i że jeśli sobie z nią nie poradzimy, czeka nas kryzys” – kontynuuje swe wywody prof. Matczak.
Należy wyjaśnić, że napis na drzwiach znaczy Christus mansionem benedicat („Niech Chrystus błogosławi temu domowi”) i powinien być napisany tak: „C+M+B” a nie „K+M+B”, ale przecież profesor prawa nie musi być obeznany z tradycją chrześcijańską. Prawda?
Cały felieton można przeczytać tutaj.
Źródło: Gazeta Wyborcza