W świetle kamer i na oczach tysięcy świadków mężczyzna morduje człowieka. W normalnym kraju wyrok by zapadł po kilku dniach, no może – tygodniach. W Polsce prokuratura potrzebowała 1062 dni, żeby sformułować akt oskarżenia. Jeśli ktoś potrzebuje mocniejszego argumentu za tym, że polski system wymiaru sprawiedliwości należy wypalić żywym ogniem, zaorać i zbudować od podstaw, to trudno mi go sobie wyobrazić…
13 stycznia 2019 roku podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do stojącego na scenie prezydenta miasta Pawła Adamowicza podszedł mężczyzna, który ugodził go kilkukrotnie nożem. Następnie napastnik podszedł do mikrofonu, przedstawił się, podał motyw zbrodni i grzecznie pozwolił się zatrzymać do dyspozycji organów ścigania. Prezydent zmarł w szpitalu następnego dnia.
I teraz wchodzi na scenę, cały na biało, polski wymiar sprawiedliwości, który przez ponad tysiąc dni prowadzi śledztwo, choć trudno sobie wyobrazić bardziej jednoznaczną sytuację. Prokuratorzy przesłuchali ponad czterystu świadków, zasięgnęli 60 opinii specjalistów od biologii, toksykologii, daktyloskopii, informatyki, psychologii. Wszystko po to, żeby przygotować akt oskarżenia przeciwko facetowi, którego widział cały świat, który przyznał się natychmiast, przedstawił motyw i nawet nie próbował ucieczki. Gdyby Stefan W. powiedział, że wcale go tam nie było, to pewnie śledztwo by trwało kolejnych kilka lat.
Polski wymiar sprawiedliwości, w którym sprawy rozwodowe trwają czasem kilkanaście lat, w którym setki Polaków wciąż siedzi w aresztach wydobywczych, w którym sędziowie wprost odmawiają prawa do sądzenia innym sędziom, jest moim zdaniem absolutnie nie do naprawy. Kwestia prawa to jedno, oczywiście należałoby całe polskie prawo spalić i napisać od nowa, poczynając od konstytucji i kodeksów. Świat byłby jednak lepszy nawet dzisiaj, przy kodeksach pochodzących z drobnymi zmianami z czasów stalinowskich i konstytucji pisanej przez znanego konesera wysokoenergetycznych trunków, gdyby sędziowie mieli rozum i godność człowieka. Gdyby przestała obowiązywać weryfikacja negatywna i status sędziego był ukoronowaniem kariery prawniczej, a nie zsyłką dla absolwentów prawa, którzy na wolnym rynku mieliby trudność z zarobieniem na czynsz swojej kancelarii.
System wymiaru sprawiedliwości, od poziomu prokuratur do sądów wszystkich szczebli, wymaga głębokich zmian, tak głębokich, że nie sądzę, by były one możliwe na drodze reformowania, naprawiania, modyfikowania tego, co przeżarte do samych fundamentów. System, czy raczej tę nieudolną parodię systemu, należałoby po prostu zlikwidować i na jego miejsce zbudować coś nowego. Postępowanie w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska powinno przekonać do zmian wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości.
Paweł Skutecki
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie Redakcji.