Marta Lempart przyszła niedawno pod siedzibę PiS i rozlała tam czerwoną farbę. Według Gazety Wyborczej to łagodna, cywilizowana i stosowana na całym świecie forma protestu. Pech chciał, że była tam kobieta, która dba o porządek, czyli sprzątaczka.
Kobieta zajmująca się sprzątaniem zarządała od aktywistki lewicowej, aby posprzątała ten bałagan. Lempart odmówiła i kontynuowała happening dla mediów.
Dziennikarka i aktywistka Maja Staśko napisała: „Filmik z Martą Lempart i panią sprzątającą, która jest wściekła, że jej zniszczyła pracę, jest niestety bardzo sugestywny. Kobieta pracująca kontra twarz kobiecych protestów. Nie ma walki o kobiety bez poszanowania pracy kobiet pracujących”.
Filmik z Martą Lempart i panią sprzątającą, która jest wściekła, że jej zniszczyła pracę, jest niestety bardzo sugestywny. Kobieta pracująca kontra twarz kobiecych protestów. Nie ma walki o kobiety bez poszanowania pracy kobiet pracujących. pic.twitter.com/MwFZXqhXYa
— Maja Staśko 💙💛 (@majakstasko) November 26, 2021
Film z tej niechlubnej lewicowej akcji poszedł świat, a Lempart została uznana za przedstawicielkę lewicowego wandalizmu i osobę nieszanującą pracy innych kobiet.
Zaskakiwać mogą reakcje lewicowych dziennikarzy i gapiów, którzy radosnymi okrzykami wyrażali poparcie dla aktu wandalizmu i chcieli, aby to prezes PiSu Jarosław Kaczyński posprzątał po Lempart. Pożyteczni idioci są wszędzie, ale w lewicowych mediach jest ich szczególnie wielu.
– Panie prezesie robota jest – słychać w tle filmiku.
Okazuje się, że była część dalsza wymiany zdań między #Lempart a starszą Panią sprzątającą w tym miejscu…
pic.twitter.com/3JlX1jzOTc— Bartosz Piekarski (@BartekPiekarsky) November 30, 2021