Działania TSUE wobec Polski w sprawie kopalni Turów nie maja podstaw prawnych, pretensje Czech na działalność kopalni nie mają podstaw faktycznych – deklarowali przedstawiciele rządu, przedstawiając w czwartek w Senacie informację o sytuacji wokół Turowa.
„Uważamy że działania TSUE w tej sprawie nie mają podstawy prawnej w traktatach. Uważamy, że jest to działanie z przekroczeniem kompetencji Trybunału i taka argumentacja prawna jest i będzie przez nas konsekwentnie podnoszona po to, aby żadne tego typu środki w stosunku do Polski stosowane być nie mogły” – stwierdził Jabłoński.
Wiceminister klimatu, Główny Geolog Kraju Piotr Dziadzio również oświadczył, że wiceprezes TSUE, uwzględniając wniosek Czech o zastosowanie środków tymczasowych, oparła się na błędnie ustalonym stanie faktycznym i prawnym.
Jak wskazał, wiceprezes Trybunału uznała, że decyzja ministra przedłużająca koncesję na wydobycie węgla brunatnego w Turowie do 2026 r. została wydana na podstawie przepisu zwalniającego z wymogu uzyskania decyzji środowiskowej. Jednak decyzja ministra nie zawierała takiej podstawy prawnej – zauważył Dziadzio. Zamknięcie Turowa nigdy nie stanowiło postulatu Czech w związku ze skargą do TSUE – dodał.
Decyzja środowiskowa była wydana przez odpowiedni RDOŚ przed przedłużeniem koncesji, zarówno do 2026 r., jak i późniejszym przedłużeniem do 2044 r. – wskazał wiceminister klimatu Adam Gibourge-Czetwertyński.
Jak dodał Dziadzio, uzasadnienie zobowiązania do zapłaty kar dziennych jest „enigmatyczne”. „Polska zastrzega sobie prawo do wnoszenia kolejnych wniosków o zmianę środka zabezpieczającego, zwłaszcza ze względu na zagrożenie dla systemu energetycznego” – oświadczył wiceminister.
Z prezentacji przedstawionej senatorom przez Głównego Geologa Kraju wynikało, że system monitorowania jakości powietrza na terenie przygranicznym w rejonie kopalni w 2021 r. wykazał tylko trzy dni równoczesnego przekroczenia dopuszczalnego poziomu pyłów po stronie polskiej i czeskiej. Tymczasem zgodnie z prawem UE przekroczenie norm to przekroczenie dopuszczalnego poziomu przez ponad 35 dni w roku kalendarzowym. Również w przypadku hałasu, w dziewięciu punktach pomiaru w Polsce i dwóch w Czechach nie stwierdzono w 2020 r. przekroczeń norm – wynikało z prezentacji.
Dziadzio wskazywał, że eksploatacja węgla brunatnego w odkrywce Turów ma bezpośredni wpływ na poziom wód głębszych, ale oddziaływanie na płytsze wody, z których głównie korzystają Czesi w ujęciach wody, jest jedynie pośrednie. Jak wyjaśnił, powstający ekran przeciwfiltracyjny ma zapobiegać właśnie przesiąkaniu płytszych wód do kopalni i powinien podnieść ich lustro w Czechach. Taki ekran od strony niemieckiej skutecznie zatrzymał odpływ wód – podkreślił wiceminister.
Jak dodał, woda w spornym ujęciu w Uhelnej pochodzi przede wszystkim z opadów, tymczasem od 2014 r. w Czechach obserwuje się największą suszę od 500 lat. Tymczasem, jak przypomniał, w Uhelnej działa duża żwirowania, która też zaburza miejscowe stosunki wodne, ale nie mamy danych o jej wpływie, a Czesi o tym nie chcą rozmawiać.
Strona czeska wniosła skargę przeciw Polsce w sprawie Turowa w lutym br. Wnioskowała też o zastosowanie tzw. środka tymczasowego, czyli zakazu wydobycia. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która zagraża, zdaniem Pragi, dostępowi do wody mieszkańców Liberca uskarżających się także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego.
W maju br. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, odpowiadając na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. W ramach dwustronnych rozmów odbyło się 17 spotkań. 30 września negocjacje przerwano bez rezultatów.(PAP)