O godzinie 8 rano otwarte zostały lokale wyborcze w RFN. Niemcy mogą oddawać swoje głosy w wyborach do Bundestagu do godziny 18. Nowy parlament wybierze następcę kanclerz Angeli Merkel, która odchodzi po 16 latach rządów. W przedwyborczych sondażach socjaldemokraci nieznacznie wyprzedzają chadeków.
Angela Merkel z CDU sprawuje władzę w Niemczech od 16 lat i czterech kadencji. Trzy partie nominowały oficjalnych kandydatów na jej miejsce: CDU/CSU wystawiła lidera swojej partii Armina Lascheta, SPD – obecnego ministra finansów i wicekanclerza Olafa Scholza, a Zieloni – współprzewodniczącą partii Annalenę Baerbock. Jeżeli wyniki sondażowe się potwierdzą, kanclerzem zostanie obecny wicekanclerz i minister finansów, socjaldemokrata Olaf Scholz.
Kanclerz nie jest w Niemczech wybierany bezpośrednio. W wyborach do Bundestagu obywatele głosują na posłów, którzy z kolei w Bundestagu wybierają kanclerza federalnego.
Wybory do Bundestagu odbywają się co cztery lata. Około 60 milionów wyborców w 299 okręgach wyborczych w Niemczech jest uprawnionych do oddania głosu.
W ostatnich wyborach federalnych w Niemczech w 2017 r. 28,6 proc. głosów stanowiły głosy korespondencyjne – w tym roku nawet 50 proc. uprawnionych do głosowania w niektórych krajach związkowych złożyło wnioski o głosowanie korespondencyjne.
Bezpośrednio po zamknięciu lokali wyborczych o godz. 18 opublikowany zostanie sondaż exit poll, a następnie prognozowane wyniki na podstawie obliczeń w reprezentatywnych okręgach wyborczych. Zazwyczaj mija kilka godzin zanim ogłoszone zostaną wstępne, oficjalne wyniki.
W tegorocznych wyborach startuje 47 partii, więcej niż w jakichkolwiek poprzednich. Łącznie kandyduje 6211 osób. System głosowania jest mieszany – większościowy i proporcjonalny. Każdy wyborca ma dwa głosy: jeden oddaje bezpośrednio na kandydata z jego okręgu wyborczego, a drugi na partyjną listę kandydatów w kraju związkowym.
W wyborach federalnych obowiązuje tzw. pięcioprocentowy próg wyborczy. Oznacza, że partia musi otrzymać co najmniej pięć procent wszystkich głosów, by wejść do parlamentu. Pięcioprocentowy próg ma zapobiec „rozdrobnieniu” parlamentu, tzn. reprezentacji zbyt wielu małych partii, która utrudnia utworzenie rządu.
Jeśli żadna partia nie uzyska w wyborach bezwzględnej większości – a sondaże pokazują, że właśnie tak będzie – rozpoczną się rozmowy koalicyjne. W czasie ich trwania, uprzedni rząd pozostaje u władzy. Może to trwać nawet kilka miesięcy. Kanclerz jest wybierany dopiero po osiągnięciu porozumienia przez rząd koalicyjny.
Ostatnie przedwyborcze sondaże największe szanse na zwycięstwo dawały partii SPD (ok. 25 procent) z kilkupunktową przewagą nad CDU/CSU (21-23 procent). Trzecie miejsce powinno przypaść Zielonym (ok. 15 procent). Kolejne AfD i FDP; poparcie dla obu tych partii oscylowało w granicach 10-12 procent. Blisko progu wyborczego plasowała się Lewica z sześcioma procentami poparcia.
Dziś wybrany zostanie także nowy skład parlamentu Meklemburgii-Pomorza Przedniego (MV) i Izby Deputowanych Berlina. Podobnie jak w sondażach dotyczących wyborów ogólnopaństwowych, tak i w tych landach największym poparciem cieszy się socjaldemokratyczna SPD, przy czym w Meklemburgii-Pomorzu Przednim socjaldemokraci mogą liczyć na poparcie rzędu aż 40 procent, a w Berlinie 24 procent.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)