Jarosław Boberek: Często celebryci podają ludziom przepisy na życie. Zastanawiam się, kto im dał do tego prawo i dlaczego oni są takimi mentorami i mędrcami

Karol Kwiatkowski26 sierpnia, 20216 min

Aktor unika show-biznesowych imprez, pozowania na ściankach i udzielania wywiadów na tematy niezwiązane bezpośrednio z jego pracą. Docenia to, że może się realizować na różnych płaszczyznach artystycznych, ale nie uważa, że popularność zobowiązuje go do ciągłego bywania na czerwonym dywanie i serwowania eksperckich porad z każdej dziedziny. Jarosław Boberek chroni swoje życie prywatne przed plotkarskimi portalami i nie daje się wciągnąć w machinę celebryctwa, bo jak podkreśla, nie jest mu to do niczego potrzebne.

Jarosław Boberek zazwyczaj nie bywa na branżowych bankietach i stara się trzymać w bezpiecznej odległości od show-biznesu. Unika niepotrzebnego lansu, a jeśli już się gdzieś publicznie pokazuje, to najczęściej ma to związek z projektami, w których bierze udział.

– Nie przepadam za czerwonymi dywanami i błyskami fleszy. Nie wpisuję się w ten krajobraz, raczej wbijam się w mysią dziurę i bardzo sobie cenię swoją intymność i samotność, i zupełnie inne rzeczy mnie pochłaniają. A tzw. popularność, która towarzyszy naszej pracy, to jest dla mnie oboczność, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Zresztą nie uważam, żebym robił coś, co zasługuje aż na taką uwagę. Po prostu chodzę do roboty, robię to, co robię. Każdy z nas ma swoje miejsce i wrzuca tę swoją cegiełkę w tej całej naszej konstrukcji społecznej. I bez przesady, wiele hałasu o nic – mówi agencji Newseria Lifestyle Jarosław Boberek.

Aktor podkreśla, że bardzo lubi swój zawód, bo ciągle przynosi on coś nowego. Nie ma tutaj rutyny, nie można mówić o wypaleniu, a każdy projekt wiąże się z innymi wyzwaniami. Nie pozwala więc na to, by pokazywanie się na ściankach przykryło jego dokonania.

– Ja nie po to wykonuję ten zawód, żeby być popularnym, po prostu sama praca aktora sprawia mi ogromną frajdę i ta mnogość zadań, ta wielka ilość mediów, w których można się realizować, nie mam wcale na myśli telewizora, tylko jest teatr, film, radio, dubbing, są audiobooki. To są takie nieprawdopodobne media, w których aktorzy mogą być kimś, kim w zwyczajnym, codziennym życiu by nie byli. I tego nam niejednokrotnie ludzie zazdroszczą, nie znając tych wszystkich kulis i tego, ile to wysiłku kosztuje, ale ja broń Boże się nie skarżę, bo ja uwielbiam ten wysiłek – mówi Jarosław Boberek.

Aktor nie chce niepotrzebnie wzbudzać zainteresowania mediów i dostarczać tematów portalom plotkarskim. Unika sztucznego rozgłosu i nadmiernej autopromocji. Nie chce być celebrytą i ekspertem we wszystkich dziedzinach. Uważa bowiem, że bywanie wszędzie i wypowiadanie się na każdy temat tylko prowokuje odbiorców do większego zainteresowania jego życiem prywatnym.

– Wiem, że ludzie lubią zajrzeć przez dziurkę od klucza i zobaczyć, co tam jest więcej, a co ten pan lubi robić w wolnym czasie, a jaką kawę pije. Ja nie lubię być takim mentorem i podawać ludziom, jaki jest najwłaściwszy, najlepszy przepis na życie. A niestety bardzo często ludzie z pierwszych stron gazet, ludzie tzw. popularni, żeby nie powiedzieć celebryci, do których ja – mam nadzieję – się nie zaliczam, podają takie przepisy na życie. I ja się zawsze zastanawiam, a kto im dał do tego prawo, a dlaczego oni są takimi mentorami i mędrcami. A niestety bohaterzy kolorowych czasopism bardzo często właśnie obdarzają nas tymi przepisami na życie – mówi.

Jarosława Boberka można teraz oglądać m.in. w najnowszym filmie Tomasza Mandesa „The End”.

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

Leave a Reply

Koszyk