Wymuszanie na Straży Granicznej, żeby otworzyła granicę, jest wymierzone w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, to jest haniebne zachowanie przedstawicieli opozycji totalnej – mówił w piątek szef MON Mariusz Błaszczak w TVP.
„Dziś mieliśmy do czynienia ze zdarzeniami, które są haniebne. Wymuszanie na strażnikach granicznych tego, żeby otworzyli granicę; wymuszanie, żeby nie strzegli granicy, jest czymś, co wymierzone jest wprost w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej” – powiedział Błaszczak.
„Robią to posłowie, którzy sami siebie nazywają opozycją totalną. Robią to prawnicy, przedstawiciele organizacji, to jest działanie na szkodę Polski i działanie na szkodę Unii Europejskiej. To jest wpisywanie się w scenariusz, który został stworzony w Mińsku” – przekonywał.
Zdaniem ministra „wizyty na granicy polsko-białoruskiej są przykładem zachowania typowego dla totalnych, którzy atakują w ten sposób rząd”.
Minister podkreślał, że „Straż Graniczna wypełnia swoje obowiązki w sposób należyty, jest wpierana przez Wojsko Polskie”.
„Chodzi o to, żeby odstraszać tych młodych mężczyzn, którzy próbują sforsować polską granicę, a którzy są po stronie białoruskiej, nie weszli na terytorium RP” – powiedział. Wyjaśnił, że uchodźcy przebywający na granicy to „obywatele państw arabskich; ludzie, którzy chcą poprawić swój status materialny”. Według niego w 2015 roku wykorzystywali oni inny szlak – bałkański, a „teraz jest próba stworzenia takiego szlaku przez wschodnią granice naszego kraju”.
Zapewniał zarazem, że granica polsko-białoruska jest szczelna. „W lipcu tego roku żołnierze Wojska Polskiego ułożyli ponad 100 kilometrów ogrodzenia. To są zasieki, zbudowane z koncentriny, czyli takiego materiału, który jest wykorzystywany przez wojsko, ten materiał pochodzi z magazynów Wojska Polskiego” – informował.
Zaznaczył, że umacnianie granicy polsko-białoruskiej zaczęło się już w momencie, gdy powstał problem z uchodźcami na granicy białorusko-litewskiej.
W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach „wojny hybrydowej”.
Piątek to 12. dzień, w którym 32 obywateli Afganistanu, w tym cztery kobiety i 15-letnia dziewczyna, koczują w Usnarzu Górnym w lesie na granicy polsko-białoruskiej. Kilkunastu strażników okrążyło obóz kordonem, po stronie polskiej stoi sześć pojazdów. Po stronie białoruskiej widać 10 uzbrojonych żołnierzy.
Podlaski Oddział Straży Granicznej nie komentuje sprawy grupy koczującej w Usnarzu Górnym. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, pytany w środę o doniesienia w tej sprawie, podkreślał, że nikt nie koczuje po polskiej stronie granicy, a sytuacja po białoruskiej stronie to konsekwencja celowych działań prezydenta Białorusi.
W Usnarzu pojawili się posłowie opozycji – Maciej Konieczny z Lewicy, potem Dariusz Joński i Michał Szczerba z KO, a w piątek Klaudia Jachira i Urszula Zielińska z KO. Dostarczyli oni uchodźcom m.in. śpiwory i pożywienie.
Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli. (PAP)
autor: Piotr Śmiłowicz