To jest element wojny hybrydowej ze strony Aleksandra Łukaszenki wobec UE – powiedział w środę w PR24 wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski odnosząc się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w ostatnich miesiącach gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu.
Jak zaznaczył Rzymowski, obecna sytuacja jest „wypadkową wcześniejszych działań ze strony prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który przywoził do siebie potencjalnych imigrantów ekonomicznych z krajów islamu”.
„To w większości byli Irakijczycy, którzy przylatywali na Białoruś, tam dostawali wizę turystyczną, a następnie byli taksówkami czy jakimiś busikami przywożeni w rejon granicy polsko-białoruskiej czy litewsko-białoruskiej. Zwłaszcza w te rejony, gdzie ta granica nie jest jakoś szczególnie chroniona” – stwierdził.
Zdaniem Rzymkowskiego trzeba udzielać pomocy, ale tylko w takim wymiarze, w jakim możemy to zrobić. „Te osoby zostały przyjęte na terytorium Białorusi i ten obowiązek zachowania porządku – a pamiętajmy, że przestępstwem jest przekraczanie nielegalne granicy – spoczywa na władzach białoruskich. Jeśli władze białoruskie nie są w stanie tego egzekwować, to powinniśmy podjąć daleko idące konsekwencje dyplomatyczne” – ocenił.
Zastrzegł, że „mamy cały szereg możliwości wobec Białorusi”. „Pamiętajmy, że Białoruś jest państwem tranzytowym w Europie” – zaznaczył.
Dodał, że system lotniczy Białorusi jest połączony z systemem światowym. „Możemy doprowadzić do takiej sytuacji, że żaden samolot z państw będących stroną Unii Europejskiej nie będzie lądował na terytorium Białorusi z racji na to, co Białoruś robi. Ci ludzie nie przyjeżdżają wagonami kolejowymi, nie przyjeżdżają samochodami. Ci ludzie przylatują z rejonu Bliskiego Wschodu. I to jest element wojny hybrydowej ze strony Aleksandra Łukaszenki wobec UE czy, zwłaszcza, wobec dwóch państw, z którymi graniczy Białoruś, czyli Republiki Litewskiej i Rzeczpospolitej Polskiej” – zaznaczył Rzymkowski.
Poinformował, że zostały już podjęte działania w celu ograniczenia „czarterów z Bagdadu czy Mosulu do Mińska”. „Jest presja wywarta na przewoźników, aby nie uczestniczyli w tego typu elementach wojny hybrydowej. Te działania będą moim zdaniem tylko i wyłącznie się nasilały. Natomiast z naszej strony jest coraz większe przegrupowanie sił i środków na granicy z Białorusią tak, aby nie dochodziło do łamania prawa” – podkreślił.
Rzymowski zauważył, że „ciekawe jest”, iż w momencie, kiedy od kilku tygodni eskaluje się napięcie między Polska a Białorusią, Siergiej Ławrow mówi o możliwości przywrócenia małego ruchu przygranicznego w Obwodzie Kaliningradzkim. „Ja jestem przeciwny przywracaniu małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim, tym bardziej w świetle tych wydarzeń, które mają miejsce w tej chwili na granicy polsko-białoruskiej. Obawiam się, że zimny, ruski czekista Putin też chce uczestniczyć w tej zabawie i przyjmować na lotnisko w Królewcu czartery z innych państw, gdzie młodzi, silni ludzie chcą korzystać z apanaży socjalnych Unii Europejskiej” – zastrzegł.
W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach „wojny hybrydowej”.
Po tym, jak Litwa przyjęła przepisy, umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej.
MSWiA poinformowało w środę, że ostatniej doby Straż Graniczna odnotowała 138 osób, które próbowały nielegalnie dostać się do Polski. Udaremniono przekroczenie granicy 130 osobom, a 8 cudzoziemców zostało zatrzymanych. Do ochrony granicy polsko-białoruskiej skierowano dodatkowych funkcjonariuszy SG i tysiąc żołnierzy. Jak podkreślono w komunikacie, próby nielegalnego przekroczenia dotyczą głównie odcinka granicy, który chroni Podlaski Oddział Straży Granicznej.(PAP)
Autor: Iwona Żurek