Dzisiejsza liczba potwierdzonych zakażeń źle prognozuje na przyszłość, czyli kolejne dwa tygodnie, bo liczba zgonów będzie zbliżona do tych odnotowywanych dzisiaj – powiedziała PAP w środę prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 32 874 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarło 151 osób, a 502 z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami. W sumie to 653 zgony.
Tydzień temu w środę podano, że badania potwierdziły 29 978 przypadków zakażenia koronawirusem. Z kolei dwa tygodnie temu resort informował o zakażeniach koronawirusem u 25 052 osób, 453 chorych z COVID-19 zmarło.
„To nadal bardzo wysoka liczba dziennych zakażeń i jest to bardzo niepokojąca sytuacja” – powiedziała PAP prof. Joanna Zajkowska z kliniki chorób zakaźnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Zwracając uwagę na wysoką liczbę zgonów – 653 – podkreśliła, że jest to efekt zachorowań sprzed tygodnia i dwóch tygodni, bo część osób nie umiera od razu po trafieniu do szpitala.
„Dzisiejsza liczba potwierdzonych zakażeń źle prognozuje na przyszłość, bo pewien odsetek będzie umierał i przy takich liczbach będzie pewnie zbliżony do liczb odnotowywanych dzisiaj” – zaznaczyła.
Największa liczba zachorowań na COVID-19 ma miejsce obecnie w woj. śląskim (ponad 6 tys.), mazowieckim (ponad 4,8 tys.) i wielkopolskim (ponad 3,6 tys.). „Tam jest największe zagęszczenie ludności, największą mobilność i co za tym idzie, największa transmisja wirusa” – zauważyła.
Natomiast zdecydowanie mniej jest zakażeń np. w woj. pomorskim (ponad 1,4 tys.), gdzie wcześniej wprowadzono zaostrzone restrykcje. „Oznacza to, że wprowadzone restrykcje zaczęły działać. Dokładnie tak samo jest w woj. warmińsko-mazurskim” – podkreśliła.
Prof. Zajkowska przypomniała, że są trzy metody ograniczania epidemii: wpływanie na transmisję wirusa, uodpornienie wrażliwej populacji i identyfikacja osób zakażonych.
Z kolei na efekty obostrzeń wprowadzonych w pozostałej części kraju należy – według ekspertki – poczekać jeszcze około dwóch tygodni.
„Nie wiem, czy przy tak dużej liczbie zakażeń obostrzenia nie będą jeszcze bardziej zaostrzone w okresie okołoświątecznym” – dodała.
Według niej, szczególny nacisk należy położyć na edukację – zwracanie uwagi, że zakażenia następują najczęściej w gronie rodziny, w zamkniętym pomieszczeniu – tam ryzyko zakażenia jest wielokrotnie większe niż na świeżym powietrzu.
Ekspertka przyznała, że wyższe temperatury są sprzymierzeńcem w walce z epidemią, bo aerozol szybciej wysycha. „Jeżeli ktoś ma ogromną potrzebę spotkania z rodziną, to najlepiej zrobić to w parku, na spacerze. Ryzyko zarażenia jest wtedy zdecydowanie mniejsze” – dodała.(PAP)
autor: Szymon Zdziebłowski
One comment
Stanisław
31 marca, 2021 at 4:09 pm
Witam. Takich mamy profesorów, że ze zwykłą grypą nie mogą sobie dać radę.
Niech powie ile im płacą za uśmiercanie ludzi. Jak przejdziemy do normalności to sobie naród rozliczy tych pseudo profesorów i lekarzy z siedmiu boleści. Umiecie tylko straszyć. Nie ukrywam, że sam bym więcej ludzi uleczył niż taki profesor, który bez emerytury będzie chodził i będzie na 100% rozliczony za te kłamstwa kowidowe i uśmiercanie ludzi.