Restrykcje epidemiczne, w tym ograniczenia działalności centrów handlowych przyczynią się do zahamowania wydatków, bo handel online nie zastąpi stacjonarnego – uważa ekspertka PIE Urszula Kłosiewicz-Górecka. Dodała, że obecny lockdown spowoduje pogorszenie sytuacji mikro i małych firm.
Jak powiedziała PAP ekspertka Polskiego Instytutu Ekonomicznego, nowe restrykcje wprowadzone dla biznesu w związku z bardzo wysokim poziomem zachorowań na COVID-19, wywołują wśród przedsiębiorców coraz większe zniecierpliwienie i obawy o sytuację ekonomiczną firmy i miejsca pracy, zwłaszcza że ograniczenia dotyczą okresu przed świętami wielkanocnymi.
„Wielkanoc to czas, w którym tradycyjnie zwiększała się sprzedaż detaliczna w handlu i usługach. Wzrost sprzedaży dotyczył nie tylko artykułów spożywczych, ale również produktów wielu branż przemysłowych, w przypadku których nadejście wiosny zachęcało konsumentów do zakupu odzieży, obuwia i różnych dodatków” – wskazała. Dodała, że okres przed świętami i Wielkanoc były również dobrym czasem dla gastronomii, zakwaterowania i turystyki.
Wskazała, że pewne nadzieje biznesu na poprawę warunków działania można było dostrzec w marcowym notowaniu Miesięcznego Indeksu Koniunktury (MIK), wskaźnika opracowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
„Marcowy odczyt MIK był wprawdzie niższy niż styczniowy, ale wyższy niż lutowy, co mogło być sygnałem nadchodzącej poprawy koniunktury. Niemal co trzecia firma (28 proc.) oczekiwała wzrostu łącznej wartości sprzedaży w marcu. To więcej w porównaniu z lutym, kiedy tylko 15 proc. firm prognozowało wzrost sprzedaży. Spadku sprzedaży w marcu oczekiwało 28 proc. przedsiębiorstw, zaś 44 proc. było zdania, że nie nastąpią żadne istotne zmiany w tym zakresie. Częściej optymistyczne przewidywania odnośnie wzrostu sprzedaży w marcu dotyczyły firm dużych (38 proc.) i małych (31 proc.), rzadziej mikro (23 proc.) i średnich (26 proc.). Najczęściej wzrostu sprzedaży oczekiwały firmy budowlane (34 proc.) oraz handlowe (33 proc.)” – podała.
Według ekspertki na poprawę przewidywań dotyczących sprzedaży w marcu wpływ miało luzowanie restrykcji antyepidemicznych dotyczących zwłaszcza sektora usług, w tym w lutym otwarcie galerii handlowych, hoteli oraz instytucji kultury i rozrywki. Bezpośrednio po zniesieniu obostrzeń obserwowano wzmożony (choć nadal o 30 proc. niższy niż w 2020 r.) ruch w galeriach handlowych.
„Tymczasem wprowadzone w marcu restrykcje spowodowały, że zniknęły nadzieje wielu przedsiębiorców, w tym szczególnie funkcjonujących w galeriach handlowych, w sektorze zakwaterowania i gastronomii oraz działalności w zakresie kultury, rozrywki i rekreacji, na korzyści wynikające z tradycyjnych spotkań towarzyskich Polaków przed i w trakcie świąt oraz popularnych przed pandemią wyjazdów świątecznych” – oceniła Kłosiewicz-Górecka.
Jak dodała, ograniczenia działalności centrów handlowych przyczynią się do zahamowania wydatków tych konsumentów, którzy chcieliby wydać więcej pieniędzy. Możliwość taka będzie ograniczona, gdyż handel online nie zastępuje handlu stacjonarnego. Nie kreuje klimatu tak silnie zachęcającego do zakupów, jak handel stacjonarny.
Zdaniem ekspertki przedłużenie lockdownu przyczynia się do pogorszenia i tak już słabych nastrojów przedsiębiorców i konsumentów. „Według szacunków Polskiej Rady Centrów Handlowych około 2 mld zł będą kosztowały przedsiębiorców z branży handlowej kolejne dwa tygodnie zamknięcia sklepów w centrach handlowych, co daje łączny bilans pandemii około 32 mld zł utraconych przychodów” – wskazała.
Ekspertka PIE podkreśliła, że sytuacja epidemiczna jest na tyle dynamiczna, że niezmiernie trudno przewidzieć, jaki będzie ostateczny wpływ pandemii i towarzyszącej jej kwarantanny na gospodarkę. „Wydłużanie czasu zamknięcia części podmiotów opóźni proces odbudowywania polskiej gospodarki. Nie powinna jednak nastąpić powtórka głębokiej zapaści gospodarki z wiosny 2020 r. Obecnie, firmy wykazują większą elastyczność w odpowiedzi na obostrzenia epidemiczne, choć nie wszystkie branże (np. hotelarstwo, turystyka) mogą korzystać z alternatywnych możliwości funkcjonowania (np. przejście na e-handel, pracę zdalną)” – zaznaczyła.
W jej ocenie trzeba się liczyć, że obecny lockdown spowoduje pogorszenie sytuacji ekonomicznej, szczególnie mikro i małych firm. Skutkować to będzie prawdopodobnie tym, że w I kw. PKB albo w ogóle nie wzrośnie w porównaniu z końcem 2020 r. lub będzie to wzrost niewielki.
„Moment odbicia polskiej gospodarki będzie silnie związany z harmonogramem znoszenia obostrzeń dla biznesu i tworzeniem korzystnego klimatu dla rozwoju biznesu i przedsiębiorczości” – dodała.
Zgodnie z decyzją rządu od 27 marca do 9 kwietnia br. wielkopowierzchniowe sklepy meblowe i budowlane o powierzchni powyżej 2 tys. m kw. zostaną zamknięte. Centra i galerie handlowe – tak jak obecnie – pozostają zamknięte, z wyjątkiem m.in.: sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni. W placówkach handlowych na targu lub poczcie będą obowiązywały nowe limity osób: 1 osoba na 15 m kw. – w sklepach do 100 mkw. oraz 1 osoba na 20 m kw. w sklepach powyżej 100 m kw. Zakaz działalności obejmie w tym czasie także salony fryzjerskie, urody i kosmetyczne.
Polski Instytut Ekonomiczny to publiczny think tank gospodarczy, którego historia sięga 1928 roku. Instytut zajmuje się dostarczaniem analiz i ekspertyz do realizacji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a także popularyzacją polskich badań naukowych z zakresu nauk ekonomicznych i społecznych w kraju oraz za granicą.(PAP)
autorka: Longina Grzegórska-Szpyt