Prezes nigdy się nie myli

Maciej Eckardt16 marca, 20215 min

Gdyby można było cofnąć czas, to zapewne Jarosław Kaczyński kilka razy ugryzłby się w język przed wygłoszeniem laudacji na cześć fenomenalnych zdolności Daniela Obajtka, w której zawarł śmiałą myślą o predystynacji prezesa Orlenu przez samego Stwórcę. Niestety, nie da się jednak „odsłyszeć” tego, co słyszała cała Polska.

„Odsłyszeć” te słowa chciałby zapewne nie tylko sam Prezes, ale także benficjenci „dobrej zmiany”, dla których „efekt Obajtka” może oznaczać początek końca życiowych karier i apanaży, o których w innych okolicznościach mogliby co najwyżej pomarzyć. O ile problemy związane z atakami politycznymi sunącymi z zewnątrz na partię rządzącą jedynie ją hartowały, o tyle tąpnięcie w jej wnętrzu, może w misternej drabince synekur wyłamać nie tylko szczeble, ale i nogi, ze skutkiem wiadomym. Stąd zrozumiałe podenerwowanie.

Cudowne dziecko „dobrej zmiany”, jakim jest bez wątpienia Daniel Obajtek, może za chwilę stać się nie tylko dzieckiem niechcianym, ale nawet wyrodnym, bo wiedzieć musimy, że w polityce coś takiego jak miłość nie występuje, zwłaszcza miłość rodzicielska. Owszem, w polskiej polityce przypominającej do złudzenia lupanar, ojcostwo ma swoją wartość, ale tylko wtedy, kiedy jest to ojcostwo sukcesu. W przypadku porażki, zawsze mamy do czynienia z sieroctwem. Wszystko wskazuje na to, że i w tym przypadku może się tak stać.

Tymczasem adwokat prezesa Orlenu Maciej Zaborowski poinformował, że Daniel Obajtek podjął decyzję o złożeniu wniosku do CBA o przeprowadzenie kontroli jego majątku i oświadczeń majątkowych, które składał w ostatnich latach.

– Wniosek ma charakter całościowy, dotyczy całościowego zbadania majątku i oświadczeń majątkowych Daniela Obajtka – oświadczył.

Jest to oczywiście forma ucieczki do przodu i wzięcie sprawy „na przeczekanie”. Pytanie tylko, czy wzorem innych spraw, sprawa w końcu „przyschnie”, czy też raz uruchomionej lawiny nie da się już zatrzymać, bo puszczone w pogoń za prezesem Orlenu media zaczną wyciągać z szaf kolejne trupy, których wykluczyć przecież nie możemy. Jeśli Obajtek okaże się zbyt dużym balastem dla władzy Jarosława Kaczyńskiego, bez mrugnięcia oka zostanie zrzucony z sań na pożarcie opozycji i mediów. Władza jest bowiem rzeczą zbyt cenną, by dobrostan kogokolwiek mógł stać się przyczyną jej utraty.

A co ze słowami Naczelnika, że Obajtek „ma coś takiego, co daje pan Bóg, a co trudno zdefiniować. Aurę, która pozwala mu ludzi mobilizować, jednoczyć wokół jakiegoś celu” oraz że jest „nadzieją nie naszego obozu politycznego, nie jakiejś grupy partykularnej, tylko po prostu Polski. Wszystkich Polaków, którzy chcą po prostu dobra naszego narodu”? Ano nic. Pan Bóg przecież może się pomylić. Co innego Prezes. Jeśli ktoś ma w tej sprawie wątpliwości, niech zapyta na Nowogrodzkiej.

Maciej Eckardt

Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.

Udostępnij:

Leave a Reply

Koszyk