Instytut De Republica ma działać na rzecz promocji polskiej nauki. Nie wiadomo jednak, dlaczego premier powołał placówkę w tak błyskawicznym tempie – czytamy w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”.
Gazeta pisze, że w poniedziałek rozpoczyna działalność Instytut De Republica – nowa jednostka budżetowa przy premierze, której celem ma być – jak napisano w statucie – m.in. prowadzenie działalności wydawniczej, popularyzatorskiej, promowanie w Polsce i za granicą polskich publikacji naukowych. Ponadto – współpraca ze środowiskiem naukowym, w tym ze szkołami wyższymi i instytucjami działającymi na rzecz rozwoju polskiej książki naukowej, a także organizacja konferencji naukowych i edukacyjnych.
„Rz” zaznacza, że powołany naprędce instytut (Monitor Polski opublikował zarządzenie premiera w tej sprawie 16 lutego) nie kojarzy się z zadaniami szefa rządu, a raczej ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Zdaniem gazety, zakres działania instytutu wprawił w konsternację nie tylko opozycję, ale również partię rządzącą.
„Powołanie wydawniczo – naukowego instytutu premiera zbiega się z ostatnim kontrowersyjnym pomysłem ministra Czarnka, który zmienił listę czasopism naukowych (o tysiąc nowych, w tym 73, które nie były rekomendowane przez Komisję Ewaluacji Nauki) oraz zasady punktacji za publikacje w nich. Dotychczasowa zasada była taka, że za publikację w prestiżowym periodyku pracownik naukowy otrzymywał więcej punktów, a jego uczelnia – więcej pieniędzy. Niesmak wywołał fakt, że część czasopism z nowej listy to pisma, w których publikuje prof. Czarnek, a także wydawnictwa związane z obecnym rządem” – czytamy w dzienniku.
Gazeta podaje, że instytut ma mieć radę naukową pełniącą „funkcje opiniodawcze i doradcze”, których członków (od 10 do aż 30) powołuje sam premier. Nieznane są koszty instytutu, ponieważ został utworzony zarządzeniem premiera, co oznacza, że nie muszą być w nim wskazane skutki regulacji, a więc koszty.(PAP)
One comment
( ˇ෴ˇ )
22 lutego, 2021 at 8:27 am
A poza żydami ktoś jeszcze będzie w tej JUDEN RADZIE?
Bo wygląda, że nie tylko Kałczyński* puszcza oczko do Izraela.
„Polski nie bronią rządowe instytucje do tego powołane. Przeciwnie, spora część oszczerstw powstaje w tych instytucjach. Mamy do czynienia z oczywistą aberracją – Polska sama sobie przyprawia paskudną gębę; pozwala, aby wrogie propagandowe blitzkriegi przeprowadzane były na jej terytorium za jej pieniądze, a zamiast walczyć z antypolskim hejtem, finansuje manufaktury antypolskich pomówień, gdzie o karierach i apanażach decydują zasługi w pluciu na Polskę. ???????? ??? ???̨ ??????? ????́? ???? ?????? – ?ł?? ? ???̨???? ????̨ ?????? ????ł???̨?? ????????? ????????? ???́???? ?????????. ??? ??? ?? ???? ?ł???, ?? ?? ?? ????? ??? ????ł? – ??? ?? ?ł??? ?????́, ??? ???? ??? ? ??????, ??? ???̨??? ?? 5 ???, ??? ???????? ????????????? ? ??????? ??????? ??????? ??????, ??? ???? ???ł?????? ????? ?????? ???? [ ].
Co robić? Może skończyć z państwowym mecenatem nad manufakturami antypolskich kłamstw? Może przestać płacić haracz na artystyczne i naukowe prowokacje w „narodowych” galeriach i „narodowych” teatrach utrzymywanych przez „narodowe” Ministerstwo Kultury? A może przeznaczyć te miliony na ratowanie polskich firm eksterminowanych przez „narodową kwarantannę”, zainicjowaną przez „narodowców” z Sanepidu? A może powiedzieć głośno, że w „narodowym programie szczepień” chodzi o zwalczanie wirusa „zoologicznego antysemityzmu”, którym Polacy są zainfekowani? A może powiedzieć ministrom mylącym Polskę z żydowskim cmentarzem (językiem wyhodowanych przez nich elit): Wypierdalać!” (https://wprawo.pl/k-balinski-czy-w-polsce-pis-da-sie-zyc-2-3/)