„Operacja Bielan”

Maciej Eckardt15 lutego, 20215 min

„Wiemy, że Jarosław Gowin negocjował dla siebie stanowisko Marszałka Sejmu, dzięki któremu, w sytuacji opróżnienia urzędu Prezydenta RP, miał przejąć obowiązki głowy państwa” – napisał w liście do członków partii Porozumienie Adam Bielan.

List ten jest dalszym ciągiem walki o przejęcie partii Jarosława Gowina przez frakcję „bielanowców”, będącą – jak się okazało – ekspozyturą Prawa i Sprawiedliwości w strukturach „bratniej partii” prawicy. Co zrozumiałe, Gowin w trybie ekspresowym wyrzucił z partii wewnętrzną frondę, bo tak to się właśnie w polityce robi, jeśli chce się przeżyć.

Wyrzucony Bielan po wybebeszeniu partyjnych brudów dotyczących kadencyjności władz partii, zakomunikował również, że partia Porozumienie staje przed wyborem: „czy pozostanie istotnym udziałowcem najbardziej udanego projektu prawicy w historii Polski, dzięki któremu prawica może skutecznie rządzić już drugą kadencję, czy też – jak chciałby dziś Jarosław Gowin – zaangażuje się w tworzenie bliżej niesprecyzowanego „nowego centrum”, wokół PSL, Polski 2050 i części Platformy Obywatelskiej”.

I trzeba przyznać, że Bielan ma rację. Ale nie dlatego, że – jak napisał – mamy do czynienia z „najbardziej udanym projektem prawicy w historii Polski”, ale dlatego, że Jarosław Gowin jest w „zjednoczonej prawicy” najbardziej obrotowym politykiem, mogącym rozmawiać praktycznie z każdym. W sytuacji coraz gorszych notowań Prawa i Sprawiedliwości oraz nadciągającego kryzysu, obrotowość ta nabiera kluczowego znaczenia dla Prawa i Sprawiedliwości, wręcz egzystencjalnego.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że każda następna ekipa, która dojdzie do władzy po Prawie i Sprawiedliwości rozpocznie sprzątanie, które dla wielu członków PiS zakończy się aktami oskarżenia. Pilnować tego będą z pewnością Roman Giertych i Radosław Sikorski, których bezkompromisowość będzie tutaj równa bezkompromisowości Macierewicza, jaką ten wykazał przy likwidacji WSI. Nie będą oni brać jeńców, co więcej, lufy ich „plutonu egzekucyjnego”, będą rozgrzane do czerwoności. Stąd tak ważna dla PiS jest odpowiedź, co zrobi Gowin.

Być może dlatego mamy do czynienia z „operacją Bielan”, by zawczasu zdetonować konstruowany po cichu przez Gowina ładunek, którego eksplozja mogłaby zdziesiątkować Prawo i Sprawiedliwość. Trudno bowiem nie zauważyć politycznej koincydencji, która temu towarzyszy oraz nie dostrzec wyraźnego wsparcia, jakie dostała frakcja Bielana w telewizji publicznej, w której z kolei „bana” dostał Gowin i jego współpracownicy.

Obecna opozycja nie ma w tej chwili szans odebrania władzy Prawu i Sprawiedliwości. PiS-owi władzę odebrać może tylko wewnętrzna dekompozycja, której Gowin mógłby być zaczynem. Jeśli Adam Bielan  pokrzyżował mu szyki, to pytanie na jak długo. Prawdą jest to, że jeśli Gowin czegoś nie zrobi, to w przyszłym Sejmie jego partia Porozumienie w parlamentarnych ławach nie zasiądzie.

Usiądźmy zatem wygodnie, przed nami bowiem ciąg dalszy wojen koalicyjnych, przebiegających w myśl znanego, jakże obrazowego, gwarantującego emocje opisu: wróg, śmiertelny wróg, koalicjant.

Maciej Eckardt

Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.

Udostępnij:

Leave a Reply

Koszyk