Federacja Przedsiębiorców Polskich opracowała dla rządu szereg rekomendacji dotyczących polityki fiskalnej na najbliższe lata. Odpowiednie zmiany w tym zakresie mogą zapewnić gospodarce impuls do wzrostu po koronakryzysie – i to bez sięgania do kieszeni Polaków. Według ekspertów zamiast zmieniać stawki akcyzy jeszcze przed nowymi rekomendacjami Unii Europejskiej, rząd powinien skupić się na realnym uszczelnieniu podatku CIT dla wielkich, zagranicznych korporacji.
– Polityka fiskalna powinna być odpowiedzialna. Zwłaszcza w czasie pandemii ma to duże znaczenie zarówno dla przedsiębiorców, jak i dla przeciętnego Kowalskiego. Dlatego należałoby się zastanowić, czy konieczne jest właśnie w tym czasie podnoszenie podatków pośrednich, które tak czy inaczej na końcu zapłaci konsument. Podatki takie jak VAT czy akcyza przynajmniej w tym czasie powinny być wstrzymane, ewentualnie należy zastanowić się nad poszukaniem innych wpływów do budżetu – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Marek Kowalski, prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Polityka fiskalna zapewnia nie tylko wpływy do państwowej kasy, ale ma też duży wpływ na stymulowanie gospodarki, szarą strefę czy nawyki konsumenckie. Właściwie ukształtowana, może zapewnić odbicie gospodarcze po koronakryzysie i wesprzeć branże, które najbardziej ucierpiały w czasie pandemii COVID-19. Co istotne, bez konieczności nakładów ze strony budżetu państwa ani przenoszenia kosztów podatkowych na konsumentów.
Według ekspertów rząd musi też mieć na względzie fakt, że podatek akcyzowy wpływa na wielkość szarej strefy, jak również jest narzędziem kształtowania polityki prozdrowotnej państwa. Dobrze oddaje to przykład niższego opodatkowania akcyzą tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych (podgrzewaczy tytoniu i e-papierosów), które – ze względu na potencjalnie niższą szkodliwość dla zdrowia – mogą ograniczyć np. koszty związane z leczeniem chorób odtytoniowych.
– Wyroby nowatorskie na dzisiaj są w Polsce łagodniej opodatkowane, dlatego że są po prostu mniej szkodliwe i zawierają mniej nikotyny. Gros produktów nowatorskich zostało już przebadanych i są nawet zalecenia amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków, według których rzeczywiście mają one mniejszy wpływ na zachorowania na raka. Dlatego uważamy, że wyroby nowatorskie powinny być traktowane jednak trochę lepiej niż tradycyjne wyroby tytoniowe – podkreśla prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jak wskazuje, od stycznia ubiegłego roku branża i konsumenci w Polsce musieli już zmierzyć się z podwyżką akcyzy na wyroby tytoniowe o 10 proc. Z kolei w tej chwili na poziomie Komisji Europejskiej trwają też prace nad przygotowaniem nowej dyrektywy tytoniowej. Dlatego kolejna podwyżka stawek obecnie byłaby bezcelowa i mogłaby zaszkodzić stabilności rynku.
Według FPP pojawiające się w ostatnim czasie apele o rzekome „urealnienie stawek akcyzy” czy też „usunięcie luki akcyzowej” są całkowicie nietrafione. Jak twierdzi federacja, stoją za nimi zachodnie korporacje, które nie chcą płacić podatków dochodowych i próbują przerzucić koszt walki z pandemią na konsumentów. Tezy te więc nie tylko opierają się na nieprawdziwych danych i błędnych wyliczeniach – ale są też szkodliwe dla obywateli i budżetu państwa. Akcyza jest bowiem podatkiem dość szczelnym, zaś same różnice w jej stawkach – np. w motoryzacji, napojach alkoholowych czy tytoniu – nie mają nic wspólnego z rzekomą „luką” i w żadnej mierze z niej nie wynikają. Samo pojęcie „luki” sugeruje, że w systemie podatkowym jest jakaś nieszczelność, że system nie funkcjonuje prawidłowo. Tymczasem różnice w stawce akcyzy pomiędzy poszczególnymi kategoriami produktów akcyzowych nie są „luką”, lecz uzasadnionym elementem polityki państwa. Tak jest w całej Europie w odniesieniu do różnego rodzajów dóbr – takich jak zielona energia, samochody, paliwa, alkohol, tytoń itd. Według FPP chwytliwe hasła dotyczące rzekomego „manipulowania” akcyzą przy najniższym w historii poziomie szarej strefy są czystą grą lobbingową na rzecz jednej kategorii kosztem innej i wątpliwe z punktu widzenia uczciwej konkurencji.
Dlatego według Federacji Przedsiębiorców Polskich obecny system akcyzy powinien pozostać nienaruszony – zwłaszcza że dopiero co (w październiku 2020 roku) opodatkowano nowe kategorie wyrobów. Jeżeli zaś rozważano by zmiany w akcyzie w celu zwiększenia dochodów budżetowych, to należałoby wówczas zmienić strukturę sposobu obliczania tego podatku na np. wyroby tytoniowe i podnieść stawki dla wyrobów najbardziej szkodliwych (czyli np. dla tradycyjnych papierosów i dla mocnych alkoholi), utrzymując bądź zmniejszając stawki dla wyrobów mniej szkodliwych (nowatorskich wyrobów tytoniowych, płynów do papierosów elektronicznych produkowanych przez polskie MŚP oraz dla alkoholi słabych, typu piwo) – można przeczytać w komunikacie FPP
Według federacji aktualna polityka akcyzowa jest efektywna zarówno od strony fiskalnej, jak i prospołecznej, dlatego na razie nie należy jej zmieniać. Zmiany powinny jednak zajść w podatku VAT, który efektywnie skonstruowany może być dla rządu efektywnym narzędziem stymulowania całej gospodarki po koronakryzysie. Przykładem jest wysunięta przez FPP propozycja wprowadzenia zwolnionych z PIT i ZUS bonów o wartości 560 zł miesięcznie na posiłki dla pracowników, które byłyby dobrowolnie finansowane przez pracodawców.
Federacja Przedsiębiorców Polskich przygotowała w tym celu zbiór rekomendacji dla rządu obejmujących VAT, akcyzę i CIT, rozumiany jako odpowiedzialność dużych przedsiębiorców za wpływy budżetowe. Według FPP wyeliminowanie agresywnej optymalizacji w celu uniknięcia CIT-u przyniosłoby znaczące wpływy, stawiając ten podatek na drugim miejscu największych źródeł dochodów budżetowych.
– CIT to trzeci co do wielkości podatek, który wpływa do budżetu, i uszczelnienie go jest bardzo ważne. Natomiast ta kwestia jest złożona. Wszyscy powinniśmy płacić podatek CIT i nie unikać go, bo na tym opiera się zwiększenie wpływów do budżetu państwa i dalsza redystrybucja tych wpływów. Należy się jednak nad nim mocno zastanowić – wskazuje Marek Kowalski.
Według FPP zagraniczne firmy, które prowadzą działalność w Polsce, powinny bezwzględnie odprowadzać CIT na tutejszym rynku. Wpływy z tego tytułu byłyby porównywalne do całej odprowadzanej akcyzy. Ta jest jednak podatkiem płaconym realnie z kieszeni Polaków. Dlatego podniesienie jej stawek – w czasie kryzysu i szalejącej pandemii – obniżyłoby ich siłę nabywczą i odbiło się na sprzedaży wszystkich towarów i usług, nie tylko tych objętych akcyzą.
Eksperci wyliczyli, że wprowadzenie takiego rozwiązania już w pierwszym roku przyniosłoby wpłaty z tytułu VAT i CIT sięgające 500 mln zł, a do 2025 roku przekroczyłyby one 1 mld zł rocznie. Efektem byłoby także nawet 7,6 mld zł dodatkowego PKB, wzrost przychodów rolników o 560 mln zł rocznie i wzrost obrotów gastronomii nawet o 4,1 mld zł, co z kolei uratowałoby zatrudnienie nawet 100 tys. pracowników tej branży.