W całej Polsce trwa zmasowana akcja policji, która ma ukrócić pospolite ruszenie przedsiębiorców sprzeciwiających się obostrzeniom. Interwencje mają być kontynuowane. Przedsiębiorcom grozi 30 tys. kary, klientom spisanie – informuje money.pl.
W czwartek policja dokładnie skontrolowała wrocławski Pasaż Niepolda, w którym działa wiele klubów stolicy Dolnego Śląska. Kilka z nich na portalach społecznościowych deklarowało, że dołączy do ogólnopolskiej akcji przedsiębiorców #otwieraMY. W wyniku kontroli policji wraz z sanepidem trzy kluby zostały zamknęte – jak donosi „Gazeta Wyborcza”.
Policja zatrzymała w piątek wieczorem właściciela klubu Face 2 Face w Rybniku (Śląskie) – potwierdził w rozmowie z PAP podkomisarz Przemysław Sadowski z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Klub został otwarty mimo zakazu związanego z pandemią. Właściciel w sobotę został uwolniony.
Tych przykładów można by mnożyć. W całej Polsce do lokali wchodzą urzędnicy sanepidu w asyscie policji. W niektórych przypadkach do otwartych lokali wchodzi nawet kilkunastu policjantów. Spisują i filmują klientów.
W piątkowy wieczór – jak podaje „Dziennik Bałtycki” – kilkunastu policjantów weszło do jednego z lokali w Gdańsku Wrzeszczu. Reporter Dziennika Rafał Mrowicki mówi, że policjanci rozmawiają z klientami, a jeden z funkcjonariuszy trzyma w ręku kamerę. Gdy dziennikarze pytali przedstawicieli Komendy Wojewódzkiej, dlaczego tylu policjantów przyjechało na akcję do jednego lokalu, usłyszeli: wspomagamy działania sanepidu.
Rzecznika Komendy Wojewódzkiej Onet zapytał, dlaczego policjanci nagrywają klientów i o czym właściwie z nimi rozmawiają podczas takiej interwencji w lokalu. W odpowiedzi słyszeli, że sprawdzana jest tożsamość, by „w razie czego móc powołać dane osoby na świadków”. Policjanci mają też weryfikować, czy dana osoba nie powinna przebywać na kwarantannie.