Po 250 tys. zł zadośćuczynienia mają otrzymać rodzice, a po 50 tys. zł trójka rodzeństwa i babcia sześciomiesięcznej Zosi, która zmarła w marcu 2015 r. po błędnym podaniu leku przez pielęgniarkę z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD).
Wcześniej w procesie karnym pielęgniarka została skazana za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Według ustaleń postępowania, lek, który miał być podany do sondy do żołądka, został wstrzyknięty do wenflonu – dożylnie.
Jak zaznaczyła reprezentująca w procesie bliskich Zosi radca prawny Jolanta Budzowska, Sąd Apelacyjny potwierdził stanowisko powodów, że nie można – w okolicznościach tej sprawy – uznać 250 tys. zł zadośćuczynienia dla każdego z rodziców za kwotę wygórowaną zważywszy na rozmiar wyrządzonej im krzywdy i okoliczności sprawy.
SA utrzymał w mocy wyrok, który zapadł po trzech latach postępowania przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Uznał, że GCZD ponosi odpowiedzialność za śmierć swojej małej pacjentki i nakazał szpitalowi wypłatę odszkodowania i zadośćuczynienia członkom rodziny Zosi, nie tylko po 250 tys. zł dla rodziców, ale też po 50 tys. zł dla trójki rodzeństwa i babci.
„GCZD wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku, po jego otrzymaniu szpital rozważy zgłoszenie skargi kasacyjnej. Z uwagi na przepisy prawa na obecnym etapie szpital będzie realizował wyrok” – przekazał PAP rzecznik placówki Wojciech Gumułka.
Niemowlę zmarło w marcu 2015 roku, dwa dni po tym, jak pielęgniarka, rozdrobione w płynie leki – zamiast podać do żołądka dziecka przez sondę nosowo-żołądkową, wstrzyknęła je do wenflonu – dożylnie. „Niemal natychmiast po rozpoczęciu podaży leków dziecko posiniało, wygięło się w nienaturalny sposób i przestało oddychać. Dziewczynka na rękach opiekującej się nią matki doznała wstrząsu, nie udało się jej uratować. Mimo podjętej akcji reanimacyjnej dziecko zmarło po dwóch dniach” – opisywała mec. Budzowska.
Już wcześniej prawomocnie zakończył się proces karny, w którym odpowiadała pielęgniarka. W czerwcu 2020 r., po trwającym ponad cztery lata procesie, katowicki sąd rejonowy skazał ją na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę. Zakazał jej też wykonywania zawodu przez pięć lat i obciążył kosztami procesu. Sąd odwoławczy częściowo zmienił ten wyrok: skrócił okres próby do trzech lat i uchylił zakaz wykonywania zawodu.
Jak przypomniała mec. Budzowska, nie był to pierwszy przypadek błędu medycznego w tym szpitalu. Ta sama prawniczka reprezentowała przed sądem chłopca, któremu w 2002 w GCZD kroplówkę żywieniową podano do rdzenia kręgowego – tam, gdzie po operacji miał być podawany środek przeciwbólowy. Czteroletni wówczas Piotrek został sparaliżowany od pasa w dół, od tego czasu porusza się na wózku. Szpital również wówczas przegrał proces cywilny, chory dostał odszkodowanie, na tamten czas rekordową kwotę 700 tys. zadośćuczynienia i rentę.
„I wtedy, i we właśnie zakończonym procesie cywilnym Zosi, szpital konsekwentnie odrzucał oskarżenia o błąd medyczny, podając najróżniejsze wersje i hipotetyczne przyczyny obu tragedii. Nigdy nie wspomniał o tym, że może to jednak jest ten przypadek, gdy błąd medyczny jest w istocie błędem człowieka. O tym, że tak było, i że to jednak szpital ponosi wyłączną odpowiedzialność za organizację udzielania świadczeń medycznych, zdecydować musiał dopiero po wieloletnich procesach sąd” – podkreśliła mec. Budzowska.
„Czy szpital wyciągnął wnioski z tej tragedii, czy zmieniono procedury, przeszkolono personel? Nie wiadomo. Rodzice Zosi chcą wierzyć, że dzięki determinacji i sile, jaką znaleźli w sobie, aby uczestniczyć latami w kilkudziesięciu rozprawach, osiągną cel: szpital wyciągnie wnioski z ich tragedii, dopracuje procedury, przeszkoli personel, a inni mali pacjenci będą w nim bezpieczni” – dodała. Jak podkreśliła, ważne, iż sąd dostrzegł, że zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej nie może – szczególnie w takich okolicznościach – być symboliczne, bo to deprecjonowałoby krzywdę, jakiej doświadczyła rodzina zmarłego dziecka.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
One comment
Imć
27 stycznia, 2021 at 5:20 pm
Wreszcie sądy się budzą na tę bezkarną dotąd kastę „nadludzi” zwanych medykchami.