– Pamiętacie państwo słynną scenę z wyrywaniem laptopa redaktorowi Latkowskiemu przez agentów ABW? No więc w ostatni poniedziałek sprawa miała swój mały finał. Sąd skazał mnie za przeszkadzanie w odebraniu Latkowskiemu tego laptopa. – napisał Michał Majewski we Wprost.
Majewski przypomina wydarzenia, które miały miejsce za czasów rządów Platformy Obywatelskiej w 2014 roku, gdy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wtargnęła do redakcji Wprost.
ABW zażądała wydania wszystkich nośników zawierających treści rozmów prowadzonych podczas spotkań gości w restauracji Sowa & Przyjaciele oraz w restauracji Amber Room w Pałacyku Sobańskich. Chodzi o wszystkie nagrania, nie tylko o rozmowy ujawnione przez „Wprost”. – Akcją kierował kapitan Czechowicz. Był buńczuczny. Zagroził, że jeśli nie wydamy materiałów, wrócą z nakazem przeszukania. Odebrałem to jako presję i groźbę – opowiada Majewski.
Zamieszanie w redakcji trwało kilka godzin. Ok. 23 w gabinecie Latkowskiego rozpoczyna się próba sił. – Jeden z prokuratorów wydał dyspozycję agentce ABW, aby zabrała Sylwestrowi laptopa. Ona zapytała ze zdziwieniem, jak ma to zrobić. W końcu prokurator Gacek wydał dyspozycję dwóm panom z ABW, aby odebrali siłą Sylwestrowi laptopa – opowiada Majewski. W gabinecie przy oknie stoją: prezes wydawnictwa Michał Lisiecki, Latkowski i Majewski. – Odsłoniłem rolety, bo widziałem, że na zewnątrz są ludzie z kamerami. Chciałem, aby ten moment został zarejestrowany – relacjonuje Majewski. Funkcjonariusze rzucają się na naczelnego, próbują wyrwać mu komputer. Powalają go na fotel w gabinecie, wykręcają mu ręce i palce. – Podbiegłem do drzwi i razem z Michałem Lisieckim otworzyliśmy je. Wtedy tłum dziennikarzy dosłownie wlał się do gabinetu, przy okazji wyłamując drzwi. Agenci wciąż próbowali wyrywać Sylwestrowi laptopa, co widać na zdjęciach i nagraniach.
Tuż przed 23.15 funkcjonariusze ABW oraz prokurator Gacek opuszczają redakcję. Któryś z funkcjonariuszy zostawia teczkę, w której są przedmioty służące do zabezpieczania miejsc przestępstw. O godz. 23.15 Sylwester Latkowski wychodzi do tłumu dziennikarzy. – Jeżeli prokurator generalny Seremet nie zatrzyma tych działań, to oni tu wrócą. Zdemolowali redakcję, odebrali nam jeden dzień pracy nad śledztwem dotyczącym tzw. afery podsłuchowej – mówi.
Mały finał sprawy miał miejsce przed rokiem, Sędzia Monika Tkaczyk-Turek z Sądu Rejonowego w Warszawie, w procesie z oskarżenia Józefa Gacka prokuratora dowodzącego akcją we Wprost, uznała Michała Majewskiego za winnego i skazała go na 18 tysięcy złotych grzywny z artykułu 224 § 2 kodeksu karnego. Warto przypomnieć, że jeszcze za czasów rządów prokuratura Andrzeja Seremeta i koalicji PO-PSL śledczy prowadzili postępowanie dotyczące tej kwestii i umorzyli je, nie dopatrując się znamion przestępstwa w zachowaniach dziennikarzy Wprost.
– Niestety, wyrok w całości podtrzymany w apelacji. 18 tysięcy PLN kary za sprzeciw wobec akcji służb we Wprost w 2014 roku. – poinformował we wtorek Majewski w mediach społecznościowych.
Niestety, wyrok w całości podtrzymany w apelacji. 18 tysięcy PLN kary za sprzeciw wobec akcji służb we Wprost w 2014 roku. https://t.co/2EsmgWvC1F
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) January 19, 2021
Chronologię wydarzeń przedstawił, również na Twitterze, minister Sebastian Kaleta: „Jak skazano @MajewskiMichal? 1. Prokuratura umorzyła 2. Sąd uchylił 3. Prokuratura umorzyła 4. Józef Gacek (działając w swoim imieniu, prokurator, bohater GW) kieruje subsydiarny akt oskarżenia 5. Sąd skazuje 6.Apelacja oskarżonych i prokuratury 7. Sąd podtrzymuje wyrok”
Jak skazano @MajewskiMichal?
1. Prokuratura umorzyła
2. Sąd uchylił
3. Prokuratura umorzyła
4. Józef Gacek (działając w swoim imieniu, prokurator, bohater GW) kieruje subsydiarny akt oskarżenia
5. Sąd skazuje
6.Apelacja oskarżonych i prokuratury
7. Sąd podtrzymuje wyrok https://t.co/9BSTl6XRJu— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) January 19, 2021
Źródło: Wprost, Twitter.