PiS rwie się do wyjaśniania afery, której nie ma, a unika jak ognia rozliczenia afer, które są. I to dopiero jest afera: nie ma w Polsce żadnej niezależnej od władzy instytucji, która mogłaby afery tej władzy rozliczać – pisze o szczepieniach celebrytów Gazeta Wyborcza.
Według Wyborczej aferę wokół szczepień celebrytów rozkręcają przede wszystkim media obozu władzy i to jest klucz do zrozumienia, o co tu naprawdę chodzi, bo nie o to, że m.in.: Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Magda Umer, Michał Bajor, Krzysztof Materna czy Edward Miszczak już się zaczepili, choć żadne z nich nie należy do grupy 0 – twierdzi GW.
Gazeta twierdzi, że atak na Jandę i WUM to nic innego jak próba przykrycia tych rzeczywistych afer i wymienia niektóre.
Według Wyborczej „Jandagate” jest po to, by nie wyjaśnić np., jak to się stało, że wiosną do Polski przyleciały maseczki z lewym certyfikatem? Że KGHM, który kupił 1,3 mln maseczek, zapłacił 8 zł za sztukę, czyli przepłacił czterokrotnie. Że Ministerstwo Zdrowia kupiło za 5,5 mln maseczki i przyłbice od „konsorcjum” zmontowanego przez biznesmenów z branży budowlanej, producentów mrożonek i handlarza oscypkami? Że rząd kupił 1241 respiratorów za 200 mln zł od współpracownika służb specjalnych od czasów PRL, w latach 90. handlarza bronią umieszczonego na czarnej liście ONZ?
Wyborcza wyjaśnia też kto i dlaczego jest właścicielem szczepionek zakupionych przez Polskę: „[…] to nie są rządowe szczepionki. I nie, nie należą się tylko wyznawcom Jarosława Kaczyńskiego. To Unia Europejska już latem podpisywała umowy na szczepionki dla wszystkich państw członkowskich. Gdyby w Unii rozumowali jak europoseł Brudziński, Polska i Węgry wylądowałyby na końcu kolejki po szczepionkę kupioną przez UE”.(Gazeta Wyborcza)