Wszystko wskazuje na to, po aferze z zaszczepieniem bez kolejki znanych postaci ze świata sztuki, polityki i telewizji, że nie ma centralnego rejestru zaszczepionych.
To jest też dobra wiadomość dla tych z nas, którzy nie chcą się zaszczepić i którzy obawiali się stygmatyzacji i ostracyzmu oraz ograniczonego dostępu do usług publicznych w tym służby zdrowia.
Dlaczego twierdzę, że nie ma centralnego rejestru zaszczepionych? Ano, z prostej przyczyny, którą jest afera celebrytów zaszczepionych bez kolejki w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Bo gdyby był taki rejestr, to nazwiska kolesi i przyjaciół Jandy dawno by wyciekły.
Wprawdzie na stronie rządowej jest napisane: „Informacja o przebytym szczepieniu będzie wprowadzana do e-Kart Szczepień w systemie P1. Pacjent otrzyma też zaświadczenie o szczepieniu umożliwiające korzystanie z ułatwień. Przyjęcie szczepionki będzie także potwierdzone przez specjalny system, który umożliwi weryfikację zaszczepienia (m.in. kod QR, który pozwoli szybko potwierdzić odbyte szczepienie).”, ale że mamy państwo z dykty, to pewnie i to nie będzie działać.
Drugą dawkę pierwsze osoby otrzymają w połowie stycznia, a centralnego rejestru zaszczepionych ani widu ani słychu. I to jest dobra wiadomość! Gdyż bardzo mi się nie podoba pomysł rządzących prowadzący do dychotomii: szczepieni-lepsi, nieszczepieni-gorsi. Zresztą przy tym tempie szczepień zaszczepienie planowanej przez rząd populacji Polaków zajmie lat kilka. I tyle by miał trwać podział i różnice w obostrzeniach? Kilka lat? Ci w maskach, ci bez. Ci z dostępem do lekarza, ci nie. Ci mogą komunikacją publiczną, ci nie.
Oby ten system nie działał nigdy. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich.