Hodowcy drobiu apelują do rządu o pomoc – informuje czwartkowy „Nasz Dziennik”.
„Nasz Dziennik” pisze, że „z tak potężnym kryzysem branża nie borykała się od wielu lat”. „Hodowcy alarmują, że bez pomocy rządu może dojść do fali bankructw. Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, zapowiada skierowanie w tej sprawie pisma do premiera i do ministra rolnictwa i rozwoju wsi” – podała gazeta.
„Zaproponuję, aby w celu ratowania bardzo poważnej gałęzi gospodarki rolnej powołać ciało, np. pod nazwą +Branżowe Porozumienie Kryzysowe+, które mogłoby zacząć rozmawiać o rozwiązaniach systemowych zabezpieczających ekonomicznie i społecznie drobiarstwo w przyszłości” – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prezes Danielak.
W artykule wskazano, że „konieczność znalezienia skutecznych rozwiązań to szansa na uniknięcie dramatu”. „Zbankrutują najsłabsi, czyli rodzinne gospodarstwa – te, które są wpisane do Konstytucji jako cel ustroju rolnego w Polsce” – alarmuje rozmówca „Naszego Dziennika”. Jak wyjaśnia, koszt produkcji kilograma żywego kurczaka wynosi nie mniej niż 3,50 zł, ale bez uwzględnienia wszystkich występujących składników kosztowych.
„Wiele ubojni proponuje cenę zakupu 2 zł, a nawet niższą. Słyszałem nawet o cenie 1,80 zł czy 1,60 zł za kilogram żywego drobiu. W takich przypadkach hodowca dokłada do każdego kilograma żywca – 1,50 zł i więcej” – zauważa prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Jak pisze gazeta, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi próbuje poprawić sytuację hodowców programem „Pomoc dla rolników szczególnie dotkniętych kryzysem COVID-19”. „Jednak czy to wystarczy? Maksymalna kwota, na jaką pozwalały przepisy UE, to 7 tysięcy euro na gospodarstwo” – zastanawia się „Nasz Dziennik”.(PAP)