Umieralnia, tak o jednym z oddziałów covidowych szpitala miejskiego w Poznaniu mówią pacjenci. – Zostawia się ludzi na całą noc i nie wolno nikomu wciskać przycisków alarmowych. Chorzy umierają mimo wołania i krzyków – donosi Uwaga TVN.
Według relacji pacjentów i ich rodzin od godziny 23 do piątej rano nie ma personelu w poznańskim szpitalu. Pacjenci umierają mimo prób wezwania pomocy i krzyków.
– Traktowanie ludzi jako przedmiot. Odzywanie się w sposób: „Czego się kur*a drzesz!”. W ciągu dwóch dni umarły trzy osoby. Pan, który leżał całą noc, bo nie było personelu. Od godziny 23 do piątej, piątej trzydzieści na oddziale nie ma nikogo. Są tylko pacjenci” – relacjonuje dla TVN pacjent, który chce pozostać anonimowy.
Rodziny pacjentów czują się bezsilne i mówią, że została im tylko modlitwa.
Więcej na stronie TVN.