Niech ktoś z rządu powie, czym jest „narodowa kwarantanna”, którą straszy premier Mateusz Morawiecki – apelował na poniedziałkowej konferencji sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.
„Od tygodnia słyszymy od pana premiera Morawieckiego o +narodowej kwarantannie+. Czy ktoś z tego rządu może powiedzieć, czym jest ta narodowa kwarantanna, do czego ona ma się sprowadzać? Czy to znowu będzie jakieś rozporządzenie, napisane na kolanie w piątek wieczorem, z pominięciem niektórych branż, z licznymi pomyłkami?” – pytał Kierwiński na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Dodał, że „jeżeli poważnie rząd mówi o zamknięciu całej gospodarki, to warto by było usłyszeć, co się za tym pojęciem kryje, żeby branże mogły się przygotować i nie były zaskakiwane”.
Na konferencji w ubiegłą środę, która dotyczyła nowych obostrzeń w związku z nasilająca się epidemią koronawirusa, premier Mateusz Morawiecki przekazał, że jeśli będzie powyżej 70-75 osób zakażonych koronawirusem na 100 tys. mieszkańców – będzie trzeba wdrożyć zasady „narodowej kwarantanny” m.in. zakaz przemieszczania się.
Rzecznik rządu Piotr Müller pytany w poniedziałek w telewizji wPolsce.pl, co w praktyce będzie oznaczała „kwarantanna narodowa” powiedział, że „jeżeli chodzi o wachlarz rozwiązań, wystarczy przyjrzeć się temu, co funkcjonuje w Europie”. „Widzimy, że są to m.in. większe ograniczenia, jeżeli chodzi o handel, czy kwestie związane z poszczególnymi sektorami usług. My, oczywiście, nie chcielibyśmy tych ograniczeń wprowadzać” – powiedział Müller.
Zapytany, czy możliwe jest ograniczenie w Polsce możliwości podróżowania tylko do 5 km od swojego domu tak, jak to jest w Irlandii, czy też wprowadzenie godziny policyjnej, jak we Francji, rzecznik rządu odpowiedział, że w tej chwili nie może tego jednoznacznie zadeklarować, ponieważ różne warianty są brane pod uwagę.
Rzecznik PO Jan Grabiec przypomniał z kolei na poniedziałkowej konferencji, że mimo iż od podpisania przez prezydenta nowelizacji tzw. ustawy covidowej, przewidującej m.in. dodatki dla medyków minęło 6 dni, nie została ona wciąż opublikowana.
W poprzedni wtorek, 3 listopada, prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację tzw. ustawy covidowej, która zakłada m.in. dodatki w wysokości 100 proc. wynagrodzenia dla pracowników służby zdrowia, zaangażowanych w walkę z epidemią COVID-19. Nowelizacja w jej pierwotnym brzmieniu zakładała dodatki tylko dla personelu medycznego skierowanego przez wojewodę do walki z epidemią. Pod koniec października Sejm przyjął jednak poprawkę Senatu, która powiększyła grono beneficjentów do wszystkich pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w leczenie COVID-19.
Politycy PiS tłumaczyli później, że akceptacja poprawki senackiej nastąpiła przez pomyłkę, a klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie projekt kolejnej nowelizacji tzw. ustawy covidowej, która miała przywrócić wyjściową wersję przepisu dotyczącego dodatków dla medyków. Nowela została uchwalona 28 października, ale rząd ostatecznie zgodził się wypłacać większe wynagrodzenie szerszej grupie pracowników służby zdrowia.
W niedzielę 1 listopada minister zdrowia Adam Niedzielski wydał polecenie prezesowi NFZ, by każda osoba z personelu medycznego walcząca z Covid-19, wraz z ratownikami medycznymi oraz diagnostami laboratoriów szpitalnych, otrzymała o 100 proc. większe wynagrodzenie w formie świadczenia dodatkowego. Premier Mateusz Morawiecki napisał wówczas Facebooku: „Rząd wspiera lekarzy i cały personel medyczny walczący z koronawirusem w sposób szczególny. Od dziś podnosimy ich wynagrodzenia o 100 proc. Nikt nie zasługuje na to bardziej, niż oni”. (PAP)