Środki przymusu bezpośredniego – siła fizyczna i gaz – zostały użyte wobec protestujących ze względu na ich agresję – mówił w piątek rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak. Podkreślał, że celem policji było przede wszystkim zabezpieczenie zgromadzenia.
Po protestach, które miały miejsce w nocy z czwartku na piątek zatrzymano 15 osób, jedna została już zwolniona – poinformował w piątek rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.
Marczak dodał, że policjanci wystawili 35 mandatów karnych, sporządzili 89 wniosków do sądu o ukaranie manifestujących i złożyli ponad 200 informacji do inspekcji sanitarnej.
W nocy z czwartku na piątek w Warszawie odbył się protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który oznacza zaostrzenie przepisów aborcyjnych. Kilkuset protestujących przeszło spod TK pod siedzibę PiS na ul. Nowogrodzkiej, a następnie udało się pod dom szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W pewnym momencie niektórzy demonstrujący zaczęli rzucać w funkcjonariuszy kamieniami. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym. Doszło też do przepychanek.
Na piątkowej konferencji prasowej rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak przypomniał, że wszelkiego rodzaju zgromadzenia są obecnie zgromadzeniami nielegalnymi.
„Zwróćmy uwagę na to, że pomimo faktu, że zgromadziła się duża grupa osób, policjanci zabezpieczali dane zgromadzenie, dbali o bezpieczeństwo uczestników danego zgromadzenia (…) Wyłączany był ruch na poszczególnych ulicach, wszystko po to, żeby nie było zagrożenia zarówno dla osób biorących udział w tym zgromadzeniu, ale także dla uczestników ruchu drogowego” – mówił. Zwracał też uwagę na lekkie umundurowanie policjantów.
Rzecznik KSP przekonywał, że w przypadku interwencji stołecznych policjantów często podkreślana jest ich „duża cierpliwość”. „Tej cierpliwości też wczoraj nie zabrakło” – ocenił. Zaznaczył, że działanie policjantów było właściwe.(PAP)