Rzecznik Kremla Dmitrijj Pieskow powiedział w piątek, że w sprawie dotyczącej domniemanej próby otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pojawia się „o wiele więcej pytań, niż odpowiedzi”. Zapewnił, że Rosja nie zamierza „nikomu wierzyć na słowo”.
Dodał następnie: „W tej historii zbyt wiele jest absurdu, by komuś wierzyć na słowo. I my nie zamierzamy nikomu wierzyć na słowo”.
„Jedynym, co może teraz rzucić światło na wydarzenia, jest wymiana informacji, wymiana biomateriałów, dowodów i w razie konieczności wspólna praca nad analizowaniem sytuacji” – powiedział Pieskow.
Przedstawiciel Kremla zapewnił, że gdy Nawalny trafił do szpitala nie wykluczano, iż mógł paść ofiarą otrucia. Jednak później lekarze z Omska nie znaleźli w jego krwi substancji trujących – podkreślił.
Pytany o opinię przewodniczącego Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu Rosji) Właczesława Wołodina, iż za sprawą Nawalnego stoją zagraniczne służby specjalne, Pieskow uchylił się od wyrażenia opinii Kremla. „Nie możemy mówić, że się z nim zgadzamy, ani też o braku zgody. Pytań w tej sytuacji pojawia się o wiele więcej, niż odpowiedzi” – powiedział rzecznik prezydenta Rosji.
(PAP)