No nareszcie posłowie przemówili jednym głosem. Zgodnie, bez rzucania sobie w twarz oskarżeń o zdradę, o zaprzaństwo i co tam jeszcze. Nawet posełka Jachira, która co prawda zagłosowała przeciw, ale tak cichutko jakoś. Nie protestowała i nie wznosiła transparentów przeciwko „krzywoprzysiężcom”. I nawet nie przeszkadzało nikomu szybkie tempo procedowania ważnej ustawy o podwyżkach pensji dla polityków.
Wszystkie główne kluby zgodnie, jednomyślnie głosowały za podniesieniem wynagrodzeń dla prezydenta, ministrów, posłów. I to znacznym podniesieniem. Widzicie! Jak jest jakaś poważna sprawa, dotycząca dobra Ojczyzny to nasza „klasa polityczna” potrafi się zjednoczyć, potrafi się nie kłócić i w zgodzie ratować kraj.
Tak samo było w 1920 roku kiedy na Polskę szła bolszewicka nawała. Wszyscy się zjednoczyli i powstał rząd jedności z premierem Witosem na czele.
Teraz też nasi politycy pokazali, że są godnymi następcami tamtych parlamentarzystów. Dali światu przykład zgody i jedności.
No jasne, że zawsze będą jacyś niezadowoleni, którzy zaczną się czepiać: „A co z lekarzami, emerytami czy innymi, którzy w Polsce pracują za 3 tys.? Dlaczego im się nie podnosi wynagrodzeń? A co z przedsiębiorcami, którzy żeby zarobić te parę groszy muszą płacić haracze na ZUS, podatki itd. itp.?
Z przedsiębiorcami to wiadomo, któryś poseł z PiS już im dobrze powiedział: „Jak ktoś nie umie prowadzić biznesu to niech go zamknie i nie narzeka!”
A posłowie – jako najlepsi z najlepszych (sami żeście ich wybierali) – mądrzy, kompetentni to i muszą zarabiać godnie!
„I te podwyżki im się po prostu należały”, że zacytuję nabożną premier Szydło.
No bo weźmy na ten przykład takich ministrów. Czy to właściwe, że wiceminister dostaje dychę, a gość którego on wsadza do jakiegoś Orlenu czy innej spółki – co miesiąc bierze 50 tysiaków? No niewłaściwe to jest w sposób oczywisty. Do tej pory wypadało, żeby się z ministrem taki koleś dzielił jakoś „pod stołem”.
Ale znów znajdzie się malkontent i zacznie pytać: „A po co nam tylu tych ministrów? A dlaczego to niby kolesie partyjni w spółkach skarbu państwa gdzie nic nie mają do roboty zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy? Itd. itp.”
To są dywersanci, którzy takie pytania zadają. Mąciciele!
Tymczasem fakt pozostaje: nasza „klasa polityczna” dała nam piękny przykład zgody i jedności podnosząc sobie wynagrodzenia bez żadnych protestów.
Ja prawdę powiedziawszy dawno już wiedziałem, że oni – te chłopaki i dziewczyny z PiS i PO – są jednością. Że owszem tak przed kamerami kłócą się podszczuwają tych biednych wyborców – no bo jakby te głosy dostali żeby jakieś wybory można było zainscenizować. Ale tak naprawdę to nic ich ważnego nie dzieli, a łączy bardzo wiele.
Muszą oczywiście jakoś podpuszczać publiczność, pokazywać że się kłócą, że „jak zagłosujecie na tamtych to Polska zginie, a jak na nas to damy wam żryć (bo my są dobre a une złe)” i tak dalej w kółko Macieju. Jednak to są występy na pokaz, naprawdę nic ich ważnego nie dzieli.
No a co z tymi pensjami? Należało się im czy nie?
Z jednej strony to śmieszne jest żeby prezydent zarabiał mniej od dyrektora lokalnego ZOZ-u, ale z drugiej oni tam w Sejmie nie zajęli się całością, nie ustanowili siatki płac dla wszystkich pracowników państwowych – jak było w II Rzeczpospolitej, ale też i nie spojrzeli nawet na to czy rzeczywiście potrzeba nam jest setka ministrów i ich zastępców, czy zarobki w zarządach państwowych spółek muszą być tak gigantyczne? No a przede wszystkim nie spojrzeli na budżet państwa w którym zieje gigantyczna dziura. W tym roku deficyt będzie większy niż kiedykolwiek i ekonomiści oceniają, że w budżecie zabraknie nawet ze 100 mld zł.
Deficyt budżetowy to strata. Gdyby jakikolwiek przedsiębiorca mając gigantyczną stratę wypłacał sobie podwyżkę, jego firma splajtowałaby w kilka miesięcy. A miłościwie nam panująca klasa polityczna tak właśnie rządzi Polską od lat. No i za to należą im się podwyżki!
No i jak tu ich wszystkich pogonić?
Janusz Sanocki
Felietony nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.