Na ul. Francuskiej klika osób zablokowało przejazd furgonetki fundacji Pro – Prawo do Życia. Na miejsce przyjechała policja. Interwencja dotyczyła utrudniania ruchu drogowego i pomalowania pojazdu – poinformowała w środę PAP nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Warszawa VII.
„Funkcjonariusze sporządzili dokumentację. Na chwilę obecną żadna ze stron nie złożyła zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa” – powiedziała PAP nadkom. Joanna Węgrzyniak Komendy Rejonowej Warszawa VII. Jak dodała, interwencja policji dotyczyła utrudniania ruchu drogowego i pomalowania pojazdu.
Jak z kolei poinformował wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta mężczyzna, który podczas piątkowej demonstracji znalazł się na dachu radiowozu, w środę był obecny wśród blokujących przejazd furgonetki.
„Chuligan, który w piątek skakał po radiowozie dzisiaj zaatakował samochód Fundacji Pro. Bardzo sprawna reakcja @Policja_KSP. Właśnie za takimi chuliganami w weekend opozycja biegała po komisariatach rodząc poczucie bezkarności. Nie ma zgody na przemoc!”
Chuligan, który w piątek skakał po radiowozie dzisiaj zaatakował samochód Fundacji Pro. Bardzo sprawna reakcja @Policja_KSP 👏
Właśnie za takimi chuliganami w weekend opozycja biegała po komisariatach rodząc poczucie bezkarności. Nie ma zgody na przemoc!
Materiał @wPolscepl pic.twitter.com/73s7VS4OBF— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) August 12, 2020
W piątek w związku z aresztem dla aktywisty LGBT Michała Sz. – przedstawiającego się jako Małgorzata Sz. „Margot” – przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją – zaatakowany został m.in. radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. Wszyscy zatrzymani opuścili komendy; przedstawiono im zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku; pięć osób ma także inne zarzuty.
Michał Sz., „Margot”, podejrzany jest o dokonanie czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro-life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji. Chodzi o zdarzenia z 27 czerwca tego roku. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat więzienia.
W tej sprawie w połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu, wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. W piątek sąd uwzględnił zażalenie prokuratora i zastosował wobec niego dwumiesięczny areszt tymczasowy. W sobotę Michał Sz. został doprowadzony do aresztu śledczego. (PAP)