Pałac Stalina i komandorzy

Tadeusz M. Płużański21 lipca, 20206 min

21 lipca 1952 r., Stanisław Mieszkowski, razem z dwoma innymi komandorami: Zbigniewem Przybyszewskim i Jerzym Staniewiczem, został skazany na karę śmierci. O egzekucji dowódców polskiej Floty zdecydował morderca Bierut, tak jak trzy miesiące wcześniej – 1 maja 1952 r. – zgodził się wedle dyspozycji z Moskwy na rozpoczęcie budowy Pałacu Stalina.

Wcześniej generalissimus proponował Warszawie metro lub osiedle mieszkaniowe, ale Pałac Kultury i Nauki wybrał właśnie „prezydent” Bierut. Pod jego budowę wyburzono kilkadziesiąt kamienic, które przetrwały Niemca – Sowieta już nie.
Pomysł Stalina realizował Mołotow (ten od IV rozbioru Polski razem z Ribbentropem). PKiN od początku był kiczem: miał połączyć styl krakowskich Sukiennic, kamienic z Kazimierza Dolnego, pałacu w Nieborowie, ratusza w Chełmnie i oczywiście pałaców sowieckich. Wysokość – 230 metrów. Na więcej nie zgodzili się sowieccy „bracia” – PKiN nie mógł być wyższy od Moskiewskiego Uniwersytetu im. Łomonosowa.
 7 marca 1953 r. Pałacowi nadano imię „darczyńcy” – zmarłego dwa dni wcześniej Józefa Stalina. Na placu miał również stanąć jego pomnik. Szczęśliwie z pomysłu zrezygnowano, bo zapewne stałby tam dalej.
Na otwarcie „Pekinu” (określenie wymyślił Leopold Tyrmand – jako nawiązanie do nazwy pewnej przedwojennej kamienicy, w której funkcjonowała agencja towarzyska) wybrano 22 lipca 1955 r. Nieprzypadkowo, bo to rocznica zniewolenia Polski przez Sowietów, wydania komunistycznego Manifestu PKWN.
Trzy lata wcześniej, 21 lipca 1952 r., Stanisław Mieszkowski, razem z dwoma innymi komandorami: Zbigniewem Przybyszewskim i Jerzym Staniewiczem, został skazany na karę śmierci pod fikcyjnym zarzutem spisku w wojsku i szpiegostwa na rzecz imperialistów.
Trzej wybitni dowódcy Floty i obrońcy polskiego wybrzeża we wrześniu 1939 r. zapewne zastanawiali się, czy warto było po opuszczeniu niemieckich oflagów wracać do zniewolonej przez Sowietów Polski. Wrócili, bo chcieli dalej służyć ukochanej Ojczyźnie i rozwijać Marynarkę Wojenną, niezależnie od jej koloru.
Szczególnie dramatycznie brzmi opowieść syna Stanisława, Witolda Mieszkowskiego: „20 października [1950 r.], jak zwykle rankiem, ojciec wyszedł z psem na spacer. Z tego spaceru po paru godzinach wrócił do domu samotnie zdyszany pies. Ojca już nigdy więcej miałem nie zobaczyć. Ani żywego, ani nawet martwego”. Aresztowani przez Informację Wojskową komandorzy Mieszkowski, Przybyszewski i Staniewicz, byli torturowani w śledztwie. Przed „sądem” oskarżał ich słynny kat Polaków Stanisław Zarako-Zarakowski. Ostatecznie „prezydent” Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zabronił też informować rodziny, co stało się z aresztowanymi. Różne sygnały pozwalały jednak sądzić, że zostali zamordowani i zrzuceni do bezimiennych dołów na „Łączce”.
W III RP Witold Mieszkowski bezskutecznie domagał się osądzenia żyjących morderców ojca. Szczątki komandorów odnalazła w kwaterze Ł Powązek Wojskowych – zgodnie z przypuszczeniami -ekipa prof. Krzysztofa Szwagrzyka. Przynajmniej w tym punkcie Rzeczpospolita się upomniała o swoich wiernych synów.
Wyrok na komandorze Jerzym Staniewiczu wykonał ubecki kat Rakowieckiej Aleksander Drej 12 grudnia 1952 r., a na komandorach Stanisławie Mieszkowskim i Zbigniewie Przybyszewskim – tym samym sowieckim strzałem w tył głowy – cztery dni później. Siedem miesięcy wcześniej, trzy kilometry dalej zgodnie z decyzją mordercy Bieruta zaczął powstawać Pałac Stalina.
Tadeusz Płużański
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają opinie redakcji. 
Udostępnij:

Tadeusz M. Płużański

Leave a Reply

Koszyk